EBL. Legia Warszawa postawiła się Anwilowi Włocławek, Chase Simon nadal robi różnicę

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Chase Simon
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Chase Simon
zdjęcie autora artykułu

Mistrzowie Polski w końcu zmuszeni do wysiłku. Legia Warszawa rzuciła fizyczne wyzwanie Anwilowi Włocławek. Podopieczni Igora Milicicia wygrali 94:87, a o sukcesie zadecydowały indywidualności. Chase Simon nadal gra niesamowicie.

To nie był łatwy mecz dla włocławian. Podopieczni Tane Spaseva od początku bili się z "Rottweilerami". Nie przestraszyli się ich i fizyczną, niezłomną walką trwali do końca.

Anwil wygrał, a kluczową rolę ponownie odegrał Chase Simon, który w stolicy trafiał jak natchniony. Wykorzystał 6 z 11 prób zza łuku, zaliczył 26 "oczek" do czego dołożył jeszcze 4 asysty i 3 zbiórki.

Zobacz także. Ivan Almeida na dobre opuszcza EBL. MVP finałów zagra dla mistrza Czech

Trener Spasev przyzwyczaił, że jego zawodnicy nie boją się nikogo i przed włocławskimi "nazwiskami" się nie położyli. Anwil jednak szybko wypracował sobie dwucyfrową przewagę, bowiem w pierwszej kwarcie Rolands Freimanis miał 4/4 z dystansu.

Legia szybko jednak wróciła, bo w końcu "odpalił" Isaac Sosa (ostatecznie 24 punkty i sześć "trójek"). Gospodarze jednak falowali - najpierw po serii 10:0 doprowadzili do remisu, by po chwili przegrywać 28:39. Sosa trafiał jednak wszystko i zrobiło się 46:45 dla zespołu ze stolicy.

Z biegiem czasu coraz aktywniejsi byli jednak podrażnieni i nieco poddenerwowani Ricky Ledo, a przede wszystkim Tony Wroten. Gdy zaczęli robić swoje, a niczym maszyna trafiać zaczął Simon, cztery minut przed końcem Anwil prowadził nawet 87:72.

Legioniści zdołali trochę podgonić notując serię dziewięciu punktów z rzędu, ale najpierw wsad Wrotena, a potem skuteczna egzekucja rzutów wolnych sprawiły, że Anwil z Warszawy wywiózł to, po co przyjechał.

Spasev w końcu może być zadowolony z postawy Sosy, który był sprowadzany do Legii jako snajper. Okazałe double-double skompletował Michael Finke. Do niespodzianki zabrakło nieco skuteczności Filipa Matczaka i Sebastiana Kowalczyka, którzy mieli łącznie 5/20 z gry w tym 2/13 zza łuku.

Mistrzom Polski nie grało się w Warszawie łatwo. Rywal postawił na twardą, fizyczną grę, a to nie do końca podobało się m.in. Wrotenowi. Sprawę załatwił jednak Simon, który na starcie sezonu wygląda wręcz kosmicznie.

Zobacz także. EBL. Milan Milovanović: Wiem, co umiem. Stać mnie na grę w dużym klubie

Legia Warszawa - Anwil Włocławek 87:94 (18:26, 28:24, 15:22, 26:22)

Legia: Isaac Sosa 24, Michael Finke 23 (12 zb), Filip Matczak 11, Sebastian Kowalczyk 8, Romaric Belemene 8, Keanu Pinder 7, Patryk Nowerski 0, Szymon Kiwilsza 0, Adam Linowski 0, Drew Brandon 0.

Anwil: Chase Simon 26, Ricky Ledo 19, Rolandas Freimanis 16, Tony Wroten 11, Chris Dowe 9, Michał Sokołowski 8, Milan Milovanović 5, Jakub Karolak 0, Krzysztof Sulima 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 221932097180641
2 Polski Cukier Start Lublin 221751867171639
3 Anwil Włocławek 221752078183739
4 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 221481765165536
5 Arriva Polski Cukier Toruń 201551755158335
6 Trefl Sopot 2212101786179234
7 WKS Śląsk Wrocław 2211111910186133
8 King Szczecin 2211111834184833
9 PGE Spójnia Stargard 2210121724177232
10 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 2210121772174632
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 2110111839184731
12 HydroTruck Radom 229131711179031
13 Tauron GTK Gliwice 227151857197329
14 Legia Warszawa 225171773197627
15 MKS Dąbrowa Górnicza 234191808213527
16 SKS Starogard Gdański 224181776201526

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Bayern - Hoffenheim: niespodzianka w Monachium! Gol Lewandowskiego nie pomógł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: