Dotarcie do ćwierćfinału i znalezienie się wśród ośmiu najlepszych drużyn świata to ogromny sukces dla całej polskiej koszykówki. Przed rozpoczęciem turnieju nikt nie zakładał, że reprezentacja Polski może zajść aż tak daleko. To osiągnięcie i wszystkie doświadczenia, które nabrał zespół prowadzony przez Mike'a Taylora w Chinach są aspektami, o których nasz trener będzie pamiętał jeszcze długo.
- Nie potrafię tego nawet opisać słowami. Sam fakt, że jesteśmy na światowej scenie i jeszcze dostaliśmy się do czołowej ósemki. Walczyliśmy i reprezentowaliśmy Polskę w dobry sposób. Dzieliliśmy to doświadczenie razem. Widzieliśmy sześć różnych chińskich miast. Podróżowaliśmy wspólnie i te pozaboiskowe przeżycia w Chinach były fantastyczne. Jestem wdzięczny, że zawodnicy, sztab, wszyscy mogli dzielić te chwile. Awansowaliśmy do ćwierćfinału, graliśmy z finalistami, graliśmy z USA. To wszystko sprawia, że marzenie się spełniło - mówił w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Taylor.
Czytaj także: MŚ w koszykówce. Turniej życia Adama Hrycaniuka. Zebrał wiele pochwał. Marcin Gortat jest nim zachwycony
Szkoleniowiec reprezentacji Polski pełni swoją funkcję od 2014 roku i od samego początku wskazywał na klucz do osiągnięcia sukcesu na światowej scenie. Priorytetem dla Taylora było stworzenie znakomitego środowiska pracy od wewnątrz, wytworzenie w zespole odpowiedniej atmosfery. Wszystko po to, aby potem przełożyć to na wyniki zewnętrzne.
ZOBACZ WIDEO: Seria A. Nudne starcie Fiorentiny z Juventusem nie zachwyciło kibiców. Debiut Żurkowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Problem przed mistrzostwami pojawił się w momencie, kiedy rozpoczął się zgrzyt obejmujący jednego z podstawowych zawodników kadry, Macieja Lampego. Media szeroko rozpisywały się na temat wygórowanych oczekiwań finansowych gracza za występ w Chinach, jednak były zawodnik m.in. Phoenix Suns zdementował te plotki w rozmowie z WP SportoweFakty.
Lampe ostatecznie na MŚ nie pojechał, a sam Mike Taylor przyznaje, że jego obecność w kadrze nie sprawiłaby, że kadra osiągnęłaby większy sukces. To samo tyczyło się Marcina Gortata - dla Taylora kluczowa była odpowiednia atmosfera i posiadanie w składzie zawodników, którzy naprawdę chcieli reprezentować swój kraj, bez względu na wszystko.
- Nie zgadzam się, że z Maciejem wynik byłby lepszy. Jesteśmy zespołem. Najważniejsze jest to, by mieć zawodników, którzy naprawdę chcą tu być. Na tym turnieju nie było żadnych problemów w zespole, wszystko było jasne, nie było rzeczy, które mogłyby nas rozproszyć. Gdyby Maciek był z nami i miał odpowiednie podejście, to byłoby świetnie i pomógłby nam. Ale on nie chciał tu być, podobnie jak Gortat. Skoro nie chcieli, to musieliśmy wyciągnąć najwięcej z tego, co mieliśmy. Chcę podkreślić znowu, że u nas nie chodzi o indywidualności. W poprzednich latach tak się zdarzało, że skupialiśmy się na indywidualnościach, ale to nie jest obecnie tożsamość tego zespołu - wspomina trener Polaków.
Przed Mike'em Taylorem oraz PZKosz nastąpi teraz okres negocjacji nowych warunków kontraktu. Umowa trenera skończyła się bowiem po zakończeniu MŚ, jednak obie strony są bardzo zmotywowane do tego, aby osiągnąć porozumienie i przedłużyć staż amerykańskiego szkoleniowca na dotychczasowym stanowisku.