EBL. PGE Spójnia Stargard po kolejnym sprawdzianie. "Nie możemy być smutni zbyt mocno po tym meczu"

Materiały prasowe / Dariusz Górski / e-stargard.pl / Na zdjęciu: Trener Kamil Piechucki
Materiały prasowe / Dariusz Górski / e-stargard.pl / Na zdjęciu: Trener Kamil Piechucki

Jest lepiej, ale nadal przed koszykarzami PGE Spójni Stargard sporo pracy. Do pierwszego meczu o punkty z Asseco Arką Gdynia pozostały niespełna dwa tygodnie.

Kolejnym sprawdzianem dla PGE Spójni Stargard był Memoriał Romana Wysockiego. Gospodarz turnieju wygrał wysoko z Energą Kotwicą Kołobrzeg 89:68 oraz przegrał z Kingiem Szczecin 58:68. W tych meczach stargardzianie rozegrali po jednej lepszej i drugiej gorszej połowie. Było już jednak więcej zdecydowanie lepszych fragmentów niż we wcześniejszych sparingach (czytaj relację z turnieju).

- W ataku oprócz czwartej kwarty wszystko funkcjonowało jak na ten etap nie najgorzej. Trzeba powiedzieć, że graliśmy przeciwko Kingowi Szczecin, który był w całym składzie. U nas nie było trzech zawodników: dwóch obcokrajowców i Kacpra Młynarskiego. Najbardziej widoczny był brak Kacpra Młynarskiego, ponieważ on bardzo mocno rozciąga obronę i ułatwia tym grę dla innych koszykarzy. Tego na pewno zabrakło w ataku. W obronie nie mam żadnych pretensji. Oczywiście błędy były, które zanalizujemy. Nie możemy być smutni zbyt mocno po tym meczu. Walczyliśmy z zespołem, który otwarcie mówi, że chce być w czołówce ligi - mówi po finale turnieju trener Kamil Piechucki.

To powinien być przełomowy weekend dla koszykarzy zagranicznych. Wcześniej sprowadzeni gracze prezentowali się słabo. Coraz więcej osób domagało się nawet natychmiastowych zmian. W meczu z Kingiem, który może być jakimś wyznacznikiem, dobrze w obronie spisywał się Justin Tuoyo, a strefę podkoszową zdominował Peter Olisemeka.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Przykre, że sukces potrafi nas dzielić

- Skład się krystalizuje. Zawodnicy, którzy wydawało się, że nie będą odgrywać ważnej roli, dają radę. Można pokazać Petera. Nie odstaje od zawodników, którzy zarabiają od niego dwa razy więcej w Szczecinie. Ma jakieś braki, ale cały czas szukamy podstawowego centra. Żeby była jasność nie jest super w jakości na rynku. Nikt nie chce wziąć kogoś żeby tylko zapchać dziurę. Chłopaki trzymają się razem i walczą - przyznaje Kamil Piechucki.


Słyszę, że Xavi Rey... oferowany PGE Spójni. Ciekawa propozycja. Pamiętam go z Barcelony. #plkpl #charlesinfo
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 13 września 2019

Do gry już wkrótce powinien powrócić Kacper Młynarski, który pokazał, że może być jednym z liderów zespołu. Kto jeszcze wzmocni PGE Spójnię? Nowym centrem nie zostanie Hiszpan Xavi Rey. - Nie wiem, o co tutaj chodzi. To jest taki czas, że ludzie mówią różne rzeczy. Ten chłopak do nas nie przychodzi. To jest zawodnik z innej ligi. Wcale profilem niepasujący do nas do końca. Dobry chłopak z karierą, ale nie ma tematu tego zawodnika - tak na te spekulacje odpowiada trener Kamil Piechucki.

Możliwa jest jeszcze jedna korekta w składzie. Poszukiwany będzie strzelec jeżeli PGE Spójnia zrezygnuje ostatecznie z Jalena Hudsona. W kuluarach już przed niedzielnym meczem mówiło się, że tak właśnie się stanie jednak trener Kamil Piechucki oraz klub przedstawiają inną wersję. Oficjalną przyczyną absencji koszykarza w meczu z Kingiem jest zatrucie pokarmowe.

Zobacz także: Beniaminek EBL ma nowego koszykarza

- Chcieliśmy sprawdzić ofensywne możliwości Jalena Hudsona przy dobrych obrońcach, a w defensywie jakby wypadł przy Pawle Kikowskim . Pech chciał, że nie sprawdziliśmy i teraz musimy się zastanowić, czy czekamy z testowaniem chłopaka jeszcze tydzień, czy wybieramy inną opcję. W poniedziałek drużyna ma wolne. Muszę pomyśleć i jakąś decyzję podejmiemy. Musimy dobrze się nad tym zastanowić. Szkoda, że nie zagrał, ale takie jest życie - tłumaczy Kamil Piechucki.

Źródło artykułu: