26-letni Mateusz Ponitka jest w fenomenalnej dyspozycji. Na jego grę patrzy się z ogromną przyjemnością. To lider polskiego zespołu z prawdziwego zdarzenia. Bierze na siebie odpowiedzialność w najważniejszych momentach.
Tak też było z Rosją. Nie szło nam w pierwszej połowie, ale to jego rzut z dystansu równo z syreną dał nadzieję na korzystny wynik w tym spotkaniu.
Czytaj także: Mistrzostwa świata w koszykówce Chiny 2019. Polacy liderami grupy I! Ćwierćfinał o krok!
I tak też się stało, choć w drugiej połowie Ponitka po przypadkowym zderzeniu z Adamem Waczyńskim upadł na parkiet i długo się nie podnosił. Na jego twarzy pojawiło się sporo krwi. Był opatrywany na ławce przez Marcina Błońskiego (lekarz kadry) i Arkadiusza Markiewicza, fizjoterapeutę polskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa Europy siatkarek. Turczynki na drodze Polek. "Dziewczyny są żądne medalu"
Ponitka z założonymi dwoma szwami na twarzy wrócił do gry i poprowadził zespół do wielkiego zwycięstwa nad Rosją (79:74) w MŚ w Chinach. To po jego fenomenalnym podaniu Aaron Cel trafił niezwykle ważny rzut z dystansu. Wyszliśmy na czteropunktowe prowadzenie, którego nie oddaliśmy do samego końca.
- 4:0 bilans w Chinach i... dwa ekstra szwy na twarzy - napisał na Twitterze Ponitka, który w całym meczu zdobył 14 punktów i 9 zbiórek.
W swoim drugim meczu w grupie I Polska w niedzielę zmierzy się z Argentyną. Początek spotkania o godzinie 14:00.
4-0 (and two stitches extra) pic.twitter.com/utSmZmJohG
— M.M.Ponitka (@1Ponitka0) September 6, 2019
Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce. Chińczycy mówiący po polsku zaskoczyli kadrowiczów