EBL. Paweł Matuszewski: Mamy duże plany i ambicje. Chcemy stworzyć prawdziwą piramidę

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski

- Trener Winnicki przy doborze zawodników zwraca uwagę na dwa elementy: fizyczność i szybkość. Taki ma być właśnie nowy zespół. Prowadzimy szereg rozmów. Z niektórymi zawodnikami jesteśmy blisko porozumienia - mówi Paweł Matuszewski, prezes Stali.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Mająca mistrzowskie aspiracje Stal zajęła dopiero piąte miejsce w Energa Basket Lidze. Jest duży niedosyt?[/b]

Paweł Matuszewski, prezes Arged BM Slam Stali: Oczywiście. Czuję ogromny niedosyt. Oczekiwałem dużo więcej, niż to co udało się osiągnąć. To nie jest mój szczyt marzeń. Bez dwóch zdań. Niejednokrotnie powtarzałem, że nasze cele są większe, ale parkiet nas szybko zweryfikował. Temat jest już zamknięty dla nas. Jesteśmy na etapie budowy zespołu.

Ciekawostką jest fakt, że rok temu do połowy czerwca walczyliśmy o mistrzostwo Polski, a teraz do tego momentu możemy mieć już podpisanych kilku zawodników. To jedyny plus, że mamy więcej czasu na poukładanie tych wszystkich elementów na kolejny sezon. Oczywiście, że wołałbym się bić o złoto i tego czasu na odpoczynek i budowę kolejnego sezonu nie mieć za dużo, ale jest jak jest. Z każdej sytuacji trzeba szukać pozytywów.

Co poszło nie tak? Dlaczego zespół nie zagrał na miarę oczekiwań?

Długo by opowiadać... Tych momentów, które o tym zadecydowały, było na pewno kilka. Na pewno podjęliśmy ryzyko kontraktując Caspera Ware'a. To oczywiście świetny zawodnik, który wprowadził dużo kolorytu do naszej ligi. Ten transfer odbił się szerokim echem, sporo się o nim mówiło. Wydaje mi się, że liczne zmiany na pozycjach 2-3-4 nie są aż tak uciążliwe dla zespołu, jak korekty na rozegraniu. To newralgiczna pozycja w koszykówce.

ZOBACZ WIDEO: Wiemy, dlaczego Polacy przełożyli zimową wyprawę na K2

To było nie lada wyzwanie przed trenerem Kamińskim, żeby w tak krótkim okresie pozmieniać dotychczasowe ustawienia w zespole. Niestety to nie zafunkcjonowało. W latach ubiegłych te zmiany w trakcie rozgrywek nam wypaliły, teraz tak nie było.

Na Pucharze Polski byliśmy prawdziwą drużyną, monolitem nie do pokonania. Zależało nam na tym, by po tych zmianach zespół był jeszcze mocniejszy. Niestety nie wyszło. Być może przedobrzyliśmy? Nie zawsze w sporcie mocniej i lepiej znaczy efektywniej. Dla nas to dobra lekcja na przyszłość. Osobiście jestem bogatszy o kolejne doświadczenia.

Zobacz także: EBL. Rusza karuzela transferowa. Czas na pierwsze ruchy

Żałuje pan wydanych dużych pieniędzy na Ware'a?

Mnie życie nauczyło, że nie należy żałować podjętych decyzji. Jeśli do czegoś się zobowiązałem, to biorę za to pełną odpowiedzialność. To jak w biznesie: wyjdzie albo nie wyjdzie. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Choć mogło też być tak, że ten transfer by wypalił i pozamiatalibyśmy całą ligą. Istniało też takie ryzyko, że nic z tego nie wyjdzie i skończymy na ćwierćfinale. I tak też niestety się stało.

Hierarchia w zespole została zaburzona po tym transferze? Zawodnicy nie umieli wejść w nowe role?

Na pozycji Ware'a mieliśmy Mike Scotta i tutaj upatruje pewnego zachwiania. Mike nie umiał się z tym za bardzo pogodzić, choć wiele godzin z nim rozmawiałem na ten temat. Podobnie trener Wojciech Kamiński. Tłumaczyliśmy mu, że transfer Ware wcale nie oznacza, że nagle przestanie grać i będzie odsunięty na bocznicę.

Wojciech Kamiński swoją przygodę w Ostrowie Wielkopolskim zakończył po jednym sezonie. Mamy rozumieć, że jego praca i wyniki nie zostały na tyle pozytywnie ocenione, żeby podpisać z nim nowy kontrakt?

To nie jest tak do końca. Wojciech Kamiński wykonał całkiem niezłą robotę. Zdobył przecież trofeum w postaci Pucharu Polski. I to go broni na każdym kroku. Ten sukces wytrąca malkontentom argumenty z rąk. Jednak tak jak w życiu: coś się zaczyna, coś się kończy. Wspólnie doszliśmy do porozumienia, że lepiej dla obu stron będzie poszukanie nowych opcji i możliwości. Podaliśmy sobie ręce, nie ma żadnych animozji. Dalej pozostajemy w dobrych relacjach.

Jego miejsce zajął już Jacek Winnicki. Wiem, że rozpatrywana była także opcja zagraniczna. Dlaczego w takim razie wypadło na tego szkoleniowca?

Było kilku kandydatów do prowadzenia zespołu w przyszłym sezonie. Dlaczego Jacek Winnicki? Uważnie obserwowałem jego poczynania od kilku lat. Podoba mi się jego system pracy i zarządzania zespołem. To świetny, charyzmatyczny trener, który osiągnął znakomity rezultat z MKS-em Dąbrowa Górnicza. On był numerem jeden na naszej liście. Zależało nam na tym, żeby jak najszybciej podpisać umowę z trenerem, by wykorzystać ten czas na budowę zespołu, którego nie mieliśmy rok temu. To był główny powód. Chcemy jak najlepiej przygotować się do nowego sezonu.

Pozyskanie trenera było priorytetem, ponieważ u nas w klubie jest tak, że to on w pełni odpowiada za budowę zespołu. To on dobiera zawodników, z którymi chce pracować. Nie jest tak, że prezes wybiera, a trener tylko akceptuje. Takich mechanizmów nie ma. My ustalamy budżet, określamy ramy finansowe. Mam nadzieję, że Jacek Winnicki poprowadzi "Stalówkę" do kolejnych sukcesów.

Budżet klubu wzrośnie?

Jesteśmy na etapie budowy budżetu. Prowadzimy rozmowy z nowymi partnerami, którzy być może wejdą w sponsoring naszego klubu. W tym momencie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale robimy wszystko, żeby utrzymać ten wysoki poziom, a może nawet wskoczyć na jeszcze wyższy. Za nami czwarty sezon gry w ekstraklasie. Od trzech sezonów należymy do ścisłej ligowej czołówki. Mamy dwa medale. Teraz sięgnęliśmy po pucharowe trofeum. Jesteśmy klubem stabilnym i rzetelnym. Cały czas się rozwijamy. Idziemy do przodu. Wyznaczamy nowe plany i cele.

Mamy duże wsparcie władz miasta na czele z prezydent Beatą Klimek. Razem gramy dla Ostrowa Wielkopolskiego i dążymy do osiągnięcia kolejnych sukcesów. Jesteśmy na etapie tworzenia wspólnie z miastem projektu szkolenia dzieci i młodzieży. Chcemy stworzyć prawdziwą piramidę, żeby za kilka lat ostrowianie nie tylko byli w zespole ekstraklasowym, ale w nim grali. Trzeba też podkreślić, że od stycznia rozpoczęliśmy też nowy projekt. Tworzymy koszykarską telewizję klubową, jakiej jeszcze w Polsce nie było. Pracujemy ciężko. To wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Jaki zespół budujecie? Czego możemy się spodziewać?

Trener Winnicki przy doborze zawodników zwraca uwagę przede wszystkim na dwa elementy: fizyczność i szybkość. Taki ma być właśnie nowy zespół z Ostrowa Wielkopolskiego. Prowadzimy szereg rozmów. Z niektórymi zawodnikami jesteśmy blisko porozumienia. To 4-5 koszykarzy. Uprzedzając kolejne pytania: to są nowi ludzie, którzy nie grali wcześniej w Stali.

Kiedy możemy spodziewać się podpisanych umów?

Z niektórymi zawodnikami jesteśmy na etapie dopinania szczegółów. Myślę, że wszystko wyjaśni się w ciągu 2-3 tygodni. Dziennikarze i kibice muszą wykazać się cierpliwością. O wszystkim niedługo poinformujemy.

Gdzie w nowym sezonie zagra Arged BM Slam Stal?

Trwają intensywne prace budowlane na obiekcie przy ulicy Kusocińskiego. Niedawno podpisaliśmy umowy na kolejne etapy prac. W tym momencie mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że hala będzie gotowa na drugą część sezonu zasadniczego. Mecz otwarcia planujemy na przełom grudnia i stycznia.

Pierwsze mecze odbędą się przy Wrocławskiej?

Nie ma jeszcze konkretnych ustaleń w tej sprawie. Dopiero zakończył się sezon, więc ten czas na rozmowy jeszcze przyjdzie. Głęboko wierzę, że liga wyrazi zgodę na dalszą grę przy Wrocławskiej, widząc duże postępy na budowie hali "K1". Mam nadzieję, że uda mi się namówić władze PLK na rozpoczęcie sezonu w najsłynniejszej, koszykarskiej szkole w Polsce.

Zobacz także: Finał PLK. Łzy wielkiego walczaka. Bartosz Diduszko: Bardzo chciałem ograć Anwil

Źródło artykułu: