Panujący obecnie mistrzowie ligi NBA, Golden State Warriors, doskonale rozpoczęli rywalizację w fazie play-off. Przystąpili do niej z pierwszego miejsca, a los skojarzył ich z Los Angeles Clippers. Mecz otwarcia rozstrzygnęli na swoja korzyść, wygrywając 121:104. W starciu numer dwa tak kolorowo już nie było. Wojownicy ostatecznie przegrali 131:135, trwoniąc olbrzymią przewagę. W dodatku już na początku spotkania stracili ważne ogniwo.
W jednej z akcji DeMarcus Cousins udanie przeciął podanie do Ivicy Zubaca i popędził na kosz rywali. Kontry jednak nie dokończył, bowiem upadł na parkiet, z którego nie podnosił się przez pewien czas. Niestety, pierwsze prognozy, mówiące o tym, że "Boogie" mógł nawet zerwać mięsień czworogłowy, potwierdziły się. Tym samym oznacza to dla 28-latka dłuższą przerwę i niemal na 100 procent koniec rywalizacji w obecnym sezonie, do którego przecież i tak przystępował ze znacznym opóźnieniem.
Blazers pojadą do Oklahomy w komfortowej sytuacji. Dwukrotnie obronili swój parkiet >>
Cousins swój pierwszy pojedynek w sezonie rozegrał dopiero 18 stycznia. Wcześniej stracił praktycznie równo 12 miesięcy po tym, jak na początku 2018 roku doznał zerwania ścięgna Achillesa. Latem porozumiał się w sprawie krótkoterminowej umowy z Golden State i wiadomym było, że wróci na parkiet dopiero wtedy, jak będzie w pełni sprawny. Tak też się stało, w związku z czym on sam miał duże nadzieje związane ze swoją grą w Oakland.
W fazie zasadniczej rozegrał łącznie 30 spotkań, w trakcie których notował po 16,3 punktu, 8,2 zbiórki, 3,6 asysty i 1,5 bloku. Za każdym razem Steve Kerr stawiał na niego od początku, a GSW z nim w składzie wygrali 23-krotnie. W play-offach za to tak naprawdę nawet nie zdążył się rozpędzić, a warto podkreślić, że był to dla niego pierwszy w karierze udział w "postseason".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Cudowny sezon Piątka. "Milan bardzo szybko uzależnił się od naszego napastnika"