Torunianki w ostatniej kolejce pewnie pokonały ekipę InvestInTheWest Eneę Gorzów, choć przed ostatnią kwartą było zaledwie 63:59. Czwartą kwartę miejscowe rozegrały jednak koncertowo i są bardzo blisko zajęcia drugiej pozycji po rundzie zasadniczej EBLK. Pierwsza połowa, a szczególnie kwarta, była jednak lepsza w wykonaniu akademiczek z Gorzowa.
- Na początku miałyśmy słabą skuteczność. Miałyśmy parę naprawdę dobrych sytuacji spod samego kosza, ale przestrzeliłyśmy te rzuty. Gorzowianki narzuciły swoje tempo, grały koszykówkę up and down, bieganie w tę i z powrotem. One lubią grać bardzo szybko. Musiałyśmy to zatrzymać - ocenia Angelika Stankiewicz.
To się udało zawodniczkom Energi Toruń. - W drugiej połowie zatrzymałyśmy ich grę. Mogłyśmy narzucić swoje tempo. Zaczęłyśmy trafiać, zaczęłyśmy podejmować dobre decyzje i grałyśmy drużynowo. Wystarczy spojrzeć na statystyki, cztery zawodniczki mają co najmniej 10 punktów. To na pewno cieszy. Czwarta kwarta była pod nasze dyktando - dodała.
Zobacz także: EBLK: Udodenko bohaterką Ślęzy, "na górze" w tabeli coraz ciekawiej
Wszystko wskazuje, że w pierwszej fazie play off ponownie będziemy oglądać pojedynki toruńsko-gorzowskie, z czego zadowolenia nie kryje reprezentantka Polski. - Nie chcę zapeszać i mówić, że Gorzów jest nam na rękę. Pierwszy mecz przegrałyśmy po wyrównanym pojedynku, w pucharze wygrałyśmy około +20 i teraz podobnie. Wiadomo, że hala w Gorzowie jest dla przyjezdnych dramatem, nikt nie lubi tam jechać. Wróży to jednak, że w tym sezonie mogą nam leżeć - podsumowała.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Skrajne oceny występów Piotra Zielińskiego. "Wymagamy od niego więcej"