W sezonie 2018/19 Corey Brewer do rywalizacji przystąpił bardzo późno. Dopiero w połowie stycznia zdecydowali się na niego postawić Philadelphia 76ers, ale szybko zrezygnowali z jego usług, choć prezentował się nawet nieźle. Wówczas zgłosili się po niego Sacramento Kings, którzy zaoferowali mu 10-dniowy kontrakt.
Jak jednak zdążył już poinformować Shams Charania z serwisu The Athletic, skrzydłowy pozostanie w klubie z Kalifornii do końca obecnych rozgrywek. "Królowie" nie potrzebowali zbyt wiele czasu na to, aby przekonać się co do wartości blisko 33-letniego koszykarza. Brewer jak dotąd zagrał bowiem w zaledwie trzech spotkaniach w ich barwach, w których notował po 8,3 punktu.
Czytaj także: Karl-Anthony Towns: Mam szczęście, że żyję
W zespole z Sacramento będzie miał za zadanie wypełnić lukę, która powstała po odejściu Imana Shumperta do Houston Rockets. Rzucający pełnił w Kings bardzo ważną funkcję, był bowiem graczem wyjściowego składu, ale tę rolę przejął po nim na stałe Bogdan Bogdanovic. Brewer ma więc stanowić wsparcie z ławki dla Serba, a także dla lidera drużyny, Buddy'ego Hielda.
Ekipa z Sacramento cały czas pozostaje w walce o awans do fazy play-off. W chwili obecnej plasuje się ona na 9. pozycji w swojej konferencji, będąc jednym z objawień trwających rozgrywek. Przed sezonem na Królów nie stawiało zbyt wielu ekspertów, a tymczasem grają oni naprawdę przyjemnie dla oka. Na Zachodzie można ich nazwać niejako odpowiednikiem Brooklyn Nets, którzy z kolei są rewelacją konferencji wschodniej.
Czytaj także: Hit Zachodu dla Denver Nuggets
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nowa pasja Lindsey Vonn. Idealna dla niej