Spotkania Realu Madryt z FC Barcelona, niezależnie na jakiej płaszczyźnie i dyscyplinie, zawsze wzbudzają wielkie emocje. Nie inaczej było podczas finału Pucharu Króla, po którym Królewscy mieli olbrzymie pretensje do sędziów. Największe zamieszanie wzbudziła jednak ostatnia akcja meczu. Real Madryt prowadził z FC Barcelona Lassa jednym punktem (93:92). Piłkę przejął gracz Dumy Katalonii - Ante Tomić, który wbiegł pod kosz, próbując zdobyć punkty.
Czytaj także: Pierwsze trofeum Przemysława Żołnierewicza w seniorskiej karierze
Trafił w obręcz a zbiórkę zanotował Anthony Randolph. Zawodnicy Królewskich rozpoczęli świętowanie zwycięstwa w finale, ale... sędziowie postanowili zobacz tę akcję na wideo. Uznano, że to nie była zbiórka tylko blok Randolpha, który był zresztą nieprawidłowy i dwa punkty przyznano Barcelonie, która rzutem na taśmę wygrała finał.
Z głosu Realu Madryt padły ostre słowa. - Co za pierd... kradzież! - wykrzyknął Felipe Reyes, który długo nie mógł pogodzić się z tą decyzją.
ZOBACZ WIDEO W reprezentacji nie będzie na stałe numeru 1. "Przed każdą serią spotkań wybierzemy bramkarza"
Do całej sprawy odniósł się ostatnio Gerard Pique, który nie jest zdziwiony zachowaniem odwiecznego rywala. - Real zawsze skarży się na sędziów są w koszykówce, w piłce nożnej... A potem jadą na stadion Wanda Metropolitano w Madrycie, dzieje się to co się stało w derbach i wtedy nie narzekają. Na szczęście Real nie ma innych sekcji, bo skarżyliby się i w hokeju czy piłce ręcznej - ironizuje Pique.
Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa
Klub ze stolicy Hiszpanii zagroził nawet, iż wystąpi ze struktur ACB. Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny, gdyż drużyna nie mogłaby wówczas występować w Eurolidze. - Nie możemy milczeć, musimy lamentować, aby więcej nas tak nie potraktowano - tłumaczył Juan Carlos Sanchez, dyrektor sekcji koszykarskiej.