Bolesna porażka Anwilu Włocławek. Igor Milicić bierze winę na siebie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić
zdjęcie autora artykułu

Nieskuteczna gra Anwilu Włocławek w drugiej połowie meczu z Arką Gdynia sprawiła, że imponująca seria zwycięstw dobiegła końca. W sobotę górą byli zawodnicy Przemysława Frasunkiewicza, którzy wygrali 83:66.

Koszykarze Anwilu Włocławek mogli przypominać momentami drużynę ze środy, wtedy Rottweilery również mocno walczyły w pierwszej połowie, w drugiej brakowało skuteczności. W sobotę scenariusz się powtórzył i po zmianie stron koszykarze Arki Gdynia zdominowali spotkanie, wygrywając ostatecznie różnicą 17 punktów.

Mecz, który miał być wielkim hitem, już od pierwszych akcji wzbudził kontrowersje, wszystko przez kuriozalny błąd sędziów z początku spotkania, który kosztował włocławian aż 4 punkty. Przypomnijmy, że przy jednej z akcji Deividas Dulkys zrobił błąd kroków, po czym trafił trójkę z czystej pozycji. Głośno protestował w tej sytuacji Igor Milicić i sędziowie spotkania swój błąd "naprawili" przewinieniem technicznym dla szkoleniowca Anwilu, co poskutkowało dodatkowym rzutem wolnym dla gości. Patrząc na końcowy wynik - wydaje się, że ta sytuacja nie miała wpływu, ale wprowadziła nerwową atmosferę już od pierwszych minut meczu.

- Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy na innym poziomie przygotowań niż nasz przeciwnik. Ja sam muszę wziąć winę za tę porażkę na siebie, zdenerwowałem się i straciłem kontrolę przez sędziowanie. Tak być nie powinno - zarówno ja, jak i moi zawodnicy powinniśmy zachować pełną koncentrację bez względu na to, jakie było sędziowanie. To jest dla nas nauczka by dbać o siebie, a nie oglądać się na innych - mówił po meczu trener Milicić.

Niewielu kibiców zdaje sobie sprawę z tego jak ważne są przygotowania do meczu, a chociażby włocławianie i koszykarze z Zielonej Góry mają je bardzo utrudnione ze względu na ciągłe wyjazdy i loty. Sztab szkoleniowy mistrzów Polski wciąż "uczy się" funkcjonowania na obu frontach - w EBL i Lidze Mistrzów, co może przekładać się na spadek formy.

Warto przypomnieć sobie jak mistrzowie Polski grali, gdy na przygotowania mieli więcej czasu - trzy dni treningów zaowocowały imponującym zwycięstwem w Lidze Mistrzów nad Le Mans Sarthe Basket, a kilka dni później Rottweilery rozbiły Legię Warszawa na wyjeździe blisko 30 punktami.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości odc. 100. Urodzinowa niespodzianka dla Jacka Gmocha

- Gratuluję Arce, ale chcę podziękować swoim zawodnikom, którzy walczyli do końca, nawet jeśli nie wszystko wychodziło. Nie szukamy wymówek, walczymy dalej i niestety gdy mamy tylko jeden dzień na przygotowania, to tak to wygląda. Musimy przez to przejść i dalej się uczyć - dodał trener mistrzów Polski.

Włocławian wciąż czeka krótki odpoczynek, już w poniedziałek czeka ich lot do Hiszpanii gdzie dzień później zagrają z UCAM CB Murcią w ramach Ligi Mistrzów.

Źródło artykułu: