Tak trudnego sezonu Washington Wizards nie mieli już od dawna. Ekipa, którą przed sezonem opuścił Marcin Gortat, zmaga się obecnie z wieloma wewnętrznymi problemami, a podstawowym są kontuzje. Zaczęło się od urazu Dwighta Howarda, następnie z gry wypadł też jeden z dwójki liderów - John Wall, który nie wróci już do rywalizacji w trwających rozgrywkach, a na domiar złego długa przerwa czeka także Markieffa Morrisa.
Odkąd silny skrzydłowy pojawił się w stolicy USA, zawsze grał bardzo równo. Nie inaczej jest w obecnej kampanii, w której 29-latek zapisuje na swoje konto średnio po 11,5 punktu, 5 zbiórek i niemal 2 asysty co mecz. Przez pewien czas trener Scott Brooks nie będzie mógł jednak korzystać z usług swojego zawodnika.
Morrisa czeka bowiem sześciotygodniowa przerwa związana z urazem karku, którego doznał on w spotkaniu z Los Angeles Clippers. Podkoszowy cały czas doświadczał sztywności szyi oraz górnego odcinka kręgosłupa. Zdiagnozowano u niego przemijającą neuropraksję szyjną. Przez 1,5 miesiąca nie może on uczestniczyć w żadnych zajęciach na kontakcie z innymi graczami.
Przypomnijmy, że poza kłopotami zdrowotnymi, o Wizards cały czas jest bardzo głośno także z innych względów. Jeszcze w grudniu Czarodzieje wysłali do Phoenix Kelly'ego Oubre i Austina Riversa w zamian za Trevora Arizę, a bliski zmiany klubu jest również Otto Porter. Niewykluczone, że zespół opuści też drugi z jego liderów, Bradley Beal.
Kontuzje to zatem jedno, ale w drużynie szykuje się prawdziwa rewolucja kadrowa, której - można tak chyba stwierdzić - początkiem było już odejście Marcina Gortata. Polski środkowy latem zamienił Waszyngton na słoneczną Kalifornię, przyjmując ofertę od LA Clippers.
ZOBACZ WIDEO Przełamanie Milanu. Thiago Cionek z asystą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]