Kończy się cierpliwość w MKS-ie. "Już nie tyle prosimy, co wymagamy cegiełki z góry"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jacek Winnicki i zawodnicy MKS Dąbrowa Górnicza
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jacek Winnicki i zawodnicy MKS Dąbrowa Górnicza

MKS Dąbrowa Górnicza przegrał dwa ostatnie spotkania we własnej hali. Wokół drużyny nie dzieje się dobrze i bynajmniej nie chodzi tutaj o formę sportową czy wyniki. Coraz głośniej jest o pieniądzach, a raczej ich braku.

Po okresie bardzo dobrej gry i serii zwycięstw przyszły domowe porażki z Anwilem Włocławek (81:101) i Stelmetem Enea BC Zielona Góra (78:102).

- Mimo że walczyliśmy, za naszą grę zarówno z Anwilem jak i teraz ze Stelmetem, powinniśmy przeprosić kibiców - mówi Jacek Winnicki, szkoleniowiec MKS-u Dąbrowa Górnicza.

Po chwili dołożył jednak słowa kluczowe dla sytuacji, w jakiej znaleźli się zawodnicy i trenerzy klubu. - Wydaje mi się jednak, że to nie tylko zawodnicy i trenerzy powinni pomyśleć o całej sytuacji w jakiej jesteśmy - dodaje.

- Mieliśmy spotkanie z trenerem i wszyscy jesteśmy po tej samej stronie barykady - dokłada Bartłomiej Wołoszyn, kapitan drużyny. Problemem, który rozbija zespół jest brak przelewów. Terminy spłat zaległości mijają, a na kontach zawodników i trenerów pieniędzy nie przybywa.

Zespół chce wygrywać, ale gdzieś tam powoli zaczyna brakować chęci i motywacji. - Niby chcemy, ale nie wychodzi. To też nie wynika z tego, że sportowo jesteśmy słabi. Pomimo całej tej sytuacji, jaka jest obecnie, naprawdę robimy wszystko. Trzeba jednak też dołożyć tę cegiełkę z góry i o nią już nawet nie tyle prosimy, ale jej wymagamy - dodaje Wołoszyn.

Pomimo dwóch porażek MKS nadal jest w górnej części ligowej tabeli i legitymuje się obecnie bilansem 6 zwycięstw oraz 6 porażek. - Nasza pozycja w lidze nadal jest dobra, ale odpowiedzialność za to, co się dalej dzieje, muszą wziąć wszyscy - kończy Winnicki.

Problemy finansowe zespołu z Dąbrowy Górniczej ciągną się już od miesięcy. Już przed rozpoczęciem sezonu 2018/2019 były trudności z otrzymaniem licencji. Głośno o zaległościach mówili już Piotr Pamuła, Witalij Kowalenko, D.J. Shelton czy Paulius Dambrauskas. Wszyscy oni to byli gracze dąbrowskiego zespołu. Za chwilę mogą dołączyć do nich ci obecni.

Jednym, a może nawet jedynym zbawicielem klubu, może okazać się miasto - na samej dotacji jednak ciężko będzie władzom MKS-u Dąbrowa Górnicza wyjść na prostą. Drużyna, która z sezonu na sezon robiła sportowe postępy w Energa Basket Lidze, może teraz po prostu przepaść.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Łukasz Skorupski zatrzymał AC Milan. Bologna nadal ma problem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: