Dawid Lis, WP SportoweFakty.pl: Kiedy zaczęła pani przygoda z koszykówką i dlaczego akurat ten sport?
Laura Juskaite, zawodniczka InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski: Zaczęłam grać w koszykówkę mniej więcej w wieku 14 lat. Dlaczego? Nie mam odpowiedzi na to pytanie, po prostu lubiłam grać i myślę, że grałam dobrze. Kiedy czujesz się w czymś dobry, to zazwyczaj nie chcesz przestawać tego robić. Wyjechałam z domu rodzinnego i przyjechałam do Wilna, gdzie poszłam do koszykarskiej szkoły. Grałam w Wilnie przez siedem lat, aż do czasu, gdy opuściłam kraj i przyjechałam do Gorzowa. Studiowałam na Uniwersytecie Wileńskim przez dwa lata, ale nie odpowiadały mi studia, więc postanowiłam je przerwać. Wtedy nie miałam już powodu, dla którego miałabym zostać w Wilnie, ponieważ poziom koszykarski jest tam niezbyt wysoki.
A dlaczego akurat Gorzów? Były jeszcze jakieś oferty?
Miałam ważny kontrakt w Wilnie i byłam prawie pewna, że tam zostanę. Jednak, gdy zdecydowałam się zakończyć studia, to stwierdziłam, że mogę opuścić Litwę. Było lato, porozmawiałam z menedżerem i powiedziałam, że chciałabym zagrać w rozgrywkach EuroCup Women, jeśli jest to możliwe. Chciałam wybrać taki klub, gdzie będę grała, a nie siedziała na ławce. On zasugerował Gorzów Wielkopolski, ponieważ dobrze zna się z trenerem Maciejewskim, więc odpowiedziałam, że jeśli będzie szansa na grę w tym zespole, to mogę iść do Gorzowa. Były też inne oferty, ale polska liga jest jedną z silniejszych w Europie, więc to nie była trudna decyzja.
Jak się pani czuje w gorzowskim zespole?
Jestem tutaj szczęśliwa. Moje koleżanki z klubu są dobre, mamy dobrą atmosferę, lubimy żartować itd. Lubię trenera i jego filozofię gry, która jest podobna do mojej. Jest wiele dobrych rzeczy, jedynie nie spędzam aż tak dużo czasu na parkiecie w lidze, ile bym chciała. Ale to decyzja trenera. Będę dalej wykonywać swoją pracę i czekać na okazję do gry.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki "udusiła" zawodnika MMA. Odklepał
To pani pierwszy sezon w rozgrywkach EuroCup. Jak pani ocenia grupę, w której grał Gorzów?
Myślę, że nasza grupa była dość silna. Spartak i Artego to naprawdę dobre zespoły. Może Szwedki były nieco słabsze, ale mają młody zespół i myślę, że to może być przyszłościowa drużyna.
A co może pani powiedzieć o poziomie w Energa Basket Lidze Kobiet?
Poziom rozgrywek w Polsce jest bardzo wysoki. Mamy tutaj trzynaście drużyn, a na Litwie obecnie jest tylko pięć klubów i żaden z nich nie gra w EuroCupie. Każdy zespół w Polsce ma dobrych graczy i przed każdym meczem musimy się dobrze przygotować. Podchodzimy z respektem do każdego przeciwnika, ponieważ tutaj każdy potrafi grać w koszykówkę. Kilka drużyn gra w europejskich pucharach, co świadczy o wysokim poziomie ligi. Jeśli nie jesteś skoncentrowany, to możesz przegrać mecz.
Kiedyś miałem okazję być na finałach żeńskiej ligi w Wilnie i nie było tam zbyt wielu fanów na trybunach.
Tak, na Litwie mamy sporo męskich zespołów i kibice zdecydowanie bardziej wolą wybierać właśnie te mecze. Nie ma zbyt dużego zainteresowania żeńską koszykówką.
W Gorzowie natomiast jest sporo fanów żeńskiego basketu, ale pewnie wpływ na to ma też brak męskiej drużyny.
Dla nas to dobrze, bo dzięki temu możemy zyskać więcej sponsorów i więcej uwagi.
To także wiąże się z rozdawaniem autografów i pozowaniem do zdjęć.
To akurat nie jest moja ulubiona rzecz w byciu profesjonalną koszykarką. Nie czuję się jakąś gwiazdą, więc to nieco dziwne przykuwać aż taką uwagę.
Ale może będzie pani inspiracją dla tych dziewczynek, które zawsze wyprowadzają was do prezentacji.
Tak, możliwe. To naprawdę urocze. Mam ochotę z nimi porozmawiać, ale niestety nie znam języka polskiego. Jeśli będę wiedziała, że zostanę w Polsce na dłużej, to na pewno będę próbowała się nauczyć tego języka.
A chciałaby pani zostać w Gorzowie?
Mam kontrakt tylko na jeden sezon, więc jeszcze zobaczymy co przyniesie przyszłość. To zależy od wielu czynników, czy ja będę chciała, czy klub będzie chciał dalej ze mną współpracować. Na pewno nie wrócę do Wilna, więc jeśli nie Gorzów, to może inny kraj. Koszykówka to także biznes i musimy myśleć o swoich zarobkach, ale przyznaję, że lubię Gorzów i dobrze się tutaj czuję.
Zastanawiała się pani kiedykolwiek co by było, gdyby nie koszykówka? Co by pani robiła?
Zanim zaczęłam grać w koszykówkę, to uczęszczałam na lekkoatletyczne treningi. Trenowałam biegi na krótkich dystansach oraz skok w dal. Możliwe więc, że pozostałabym przy sporcie, ale na bieżni. Tak naprawdę to nie wiem, ciężko teraz zakładać. Doceniam to, że jestem koszykarką, dlatego nie myślę za bardzo o tym, co by było, gdyby.
Jak się pani podoba Gorzów?
Gorzów to nie jest zbyt duże miasto, a w dodatku obecnie widzę wiele dróg remontowanych. Dorastałam w małym mieście, dlatego też dobrze się tutaj czuję. Nie jestem osobą z wielkiego miasta, nie potrzebuję też wielkich sklepów i błyszczących ulic. W Gorzowie mogę znaleźć wszystko, czego potrzebuję.
A jak pani spędza wolny czas w tym mieście?
Kiedy jest się profesjonalnym sportowcem, to tego wolnego czasu nie ma aż tak dużo. Jednak kiedy jest dzień wolny, to lubię się wyspać. Oglądam też filmy, byłam nawet w gorzowskim kinie. Lubię wychodzić do miasta, żeby gdzieś usiąść i wypić kawę lub herbatę. Mam także swoje ulubione miejsce w Gorzowie.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jak ten czas wygląda w pani rodzinie?
Nie ma w tym nic wielkiego ani wymyślnego. Zazwyczaj jesteśmy w domu, spędzamy czas wspólnie siedząc przy świątecznym stole. Po prostu cieszymy się wspólnymi chwilami, które spędzam z bratem i rodzicami.
Woli pani otrzymywać prezenty, czy wręczać?
To chyba najprostsze pytanie, jakie kiedykolwiek dostałam! Zdecydowanie wolę być tą, która obdarowuje prezentami, ponieważ lubię patrzeć na uśmiechnięte twarze dookoła.
A łatwo jest kupić odpowiedni prezent dla bliskich?
To nie zawsze jest łatwe, ale czasami wystarczy dobrze słuchać, co bliscy mówią i można usłyszeć przypadkowo konkretną podpowiedź. Nie kupujemy sobie jakichś wielkich prezentów na święta, to po prostu drobiazgi, które mają pokazać, że myślimy o sobie nawzajem. Czasami to naprawdę małe i symboliczne prezenty.
A co pani by chciała otrzymać?
Więcej minut na boisku (śmiech). Nie chcę żadnych materialnych prezentów, chcę spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi na Litwie. Mam wszystko, czego potrzebuję.
Ma pani jakieś ulubione potrawy świąteczne?
Tak naprawdę to lubię wszystko, co przygotuje moja mama. Szczególnie teraz, gdy nie gram na Litwie, to nie jestem wybredna gdy mówimy o jedzeniu.
Jest coś, na co pani szczególnie czeka w tym okresie?
Zdecydowanie to ten klimat i duch świąt. To wszystko. Po prostu tęsknię za rodziną i naprawdę chcę się z nimi zobaczyć.