Sebastian Kowalczyk: Kilku znajomych się odwróciło, bo gram w Legii

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Sebastian Kowalczyk
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Sebastian Kowalczyk

- Kilku znajomych z Sieradza się oburzyło na wiadomość o transferze do Legii, bo kibicują na co dzień Widzewowi. Już nie piszą z gratulacjami po zwycięstwach - mówi Sebastian Kowalczyk, kapitan koszykarskiej Legii Warszawa.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Mało kto się spodziewał, że Legia Warszawa po pięciu spotkaniach będzie miała dodatni bilans. Jesteście chwaleni nie tylko za wyniki, ale też za dobrą grę. Są powody do optymizmu?[/b]

Sebastian Kowalczyk, kapitan Legii Warszawa: Na pewno, ale nie popadałbym z tego powodu w hurraoptymizm. Mówię w ten sposób, bo sam widzisz, co dzieje się w naszej lidze. Każdy wynik jest możliwy. Kto by się tego spodziewał, że w jednej kolejce Spójnia ogra Anwil, a MKS Asseco Arkę? Myślę, że niewielu, dlatego trzeba twardo stąpać po ziemi i z dużą pokorą podchodzić do kolejnego rywala.

Zwłaszcza, że nie jesteśmy drużyną z TOP6 i dla nas każdy przeciwnik jest ciężki. Jeżeli nie będziemy w pełni zaangażowani i skupieni, to o zwycięstwach możemy tylko pomarzyć. To pokazała pierwsza połowa w meczu z Treflem Sopot, po której było nieciekawie. Po przerwie wyszliśmy z inną energią i od razu było widać efekty.

Ja już trochę w tej lidze widziałem i wiem, że nie można zachłysnąć się jednym czy drugim zwycięstwem. Pamiętam, że za czasów Asseco Gdynia potrafiliśmy ograć Stelmet, Turów, a następnie przegrać u siebie z Siarką.

Legia wygrywa i cieszy swoją grą kibiców. Jest chwalona przez rywali. Jaki jest klucz do zwycięstw?

(chwila zastanowienia) Defensywa. Gramy twardo, korzystamy z tego, że jesteśmy fizycznym zespołem. Na obwodzie mamy dobrych obrońców, którzy potrafią pokryć rywali grających z piłką, z kolei Rusłan z Patrykiem mają swoje rozmiary pod koszem, z których robią użytek. W ataku też mamy swoje atuty. Mamy utalentowanych zawodników pod względem rzutowym. Zawsze staramy się szukać swoich przewag w ofensywie.

Mam wrażenie, że co mecz kreuje się inny lider w ataku. Kołodziej, Prewitt, Karolak.

Mamy swoje założenia, które staramy się konsekwentnie realizować. To że w końcówce meczu z Treflem piłkę w rękach miał Omar Prewitt, to nie był przypadek. Sztab szkoleniowy wszystko bardzo uważnie analizuje. Trener Spasev daje nam celne wskazówki, które dają efekty na boisku.

Kiedy do tego grona dołączy Sebastian Kowalczyk? Jak na razie forma rzutowa pozostawia nieco do życzenia.

Na pewno nie jest dobrze pod względem skuteczności, ale staram się być cierpliwy. Z drugiej strony jak dobrze idzie zespołowi, to nie ma co "świrować" i zbytnio się podpalać. Uważam, że mój czas jeszcze nadejdzie.

Co dla 25-latka oznacza bycie kapitanem Legii Warszawa?

Bardzo pozytywnie do tego podchodzę. Cieszę się, że taka rola została powierzona właśnie mi, ale zdaje sobie sprawę z tego, że to duża odpowiedzialność. Zwłaszcza w takim klubie jak Legia. Ten klub jest rozpoznawalny w Polsce, działa na wyobraźnię kibiców. Muszę powiedzieć, że klub jest świetnie zorganizowany, widać, że te dobre standardy są zaciągnięte z piłki nożnej.

Wiem, że pochodzi pan z Sieradza, miasta, w którym jest sporo kibiców Widzewa Łódź. Jak w takim razie znajomi przyjęli wiadomość, że zagra pan w Legii?

Kilku znajomych się oburzyło, bo kibicują na co dzień Widzewowi. Już nie piszą z gratulacjami po zwycięstwach. Dla mnie najważniejsze jest to, że najbliżsi w pełni zaakceptowali moją decyzję. Mogą liczyć na ich wsparcie. Wiadomo, że w Sieradzu nie będę biegał po osiedlu w bluzie Legii, bo jest to trochę ryzykowne (śmiech). Zresztą podobnie jest w całej Polsce. Nasz kierowca opowiadał nam różne historie na temat podróżowania autobusem z napisem "Legia" po kraju. Bywają ryzykowne sytuacje. Nie ma co kusić losu.

Ma pan kontakt z piłkarzami? Rozmawiał pan z Miroslavem Radoviciem, kapitanem piłkarskiego zespołu?

Nie miałem okazji jeszcze spotkać Miro Radovicia, choć nie ukrywam, że chciałbym go poznać. To zasłużony piłkarz w historii Legii. Widziałem, że niektórzy piłkarze interesują się sekcją koszykarską. Najbardziej zaangażowany jest chyba Arkadiusz Malarz, który był na naszym meczu z całą rodziną. W mediach społecznościowych złapał kontakt z Rusłanem Patiejewem.

Pan przy Łazienkowskiej 3 się pojawia?

Byłem na meczu z Wisłą Kraków. Super trafiłem, bo emocje trzymały w napięciu do samego końca. Było dużo bramek, w trakcie meczu panowała świetna atmosfera na trybunach. Myślę, że takie interakcje między sekcjami są istotne. Oby tego było jak najwięcej.

Jak życie w Warszawie?

Wszystko szybko się toczy. Nie ukrywam, że wolałbym nieco spokojniejsze miasto, choć w Warszawie nie można narzekać na nudę. I nie mówię tutaj o życiu nocnym (śmiech). Jest mnóstwo restauracji, sporo ciekawych miejsc, które można na co dzień odwiedzić. Jest w czym wybierać. Warszawa tętni życiem.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"

Źródło artykułu: