W nocy z soboty na niedzielę na parkietach ligi NBA zostało rozegranych dziewięć spotkań, a jednym z najbardziej interesujących był już drugi w tym sezonie pojedynek Los Angeles Lakers z San Antonio Spurs. W pierwszym Spurs minimalnie zwyciężyli przed publicznością zgromadzoną w Staples Center (143:142), a teraz dołożyli kolejne zwycięstwo nad Jeziorowcami - tym razem we własnej hali.
Losy rywalizacji rozstrzygały się do ostatnich sekund. Spurs na 94 sekundy przed końcem prowadzili już różnicą ośmiu punktów, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął LeBron James. Lider Lakers sam zdobył cztery "oczka" z rzędu, a następnie asystował przy trójce Josha Harta i na tablicy zrobiło się zaledwie 106:105 dla gospodarzy.
Z odpowiedzią na rozpędzonych Lakers przyszedł DeMar DeRozan, który 15 sekund przed syreną trafił bardzo trudny rzut. Chwilę później LeBron spudłował próbę z dystansu i jego zespół nie był już w stanie walczyć choćby o dogrywkę. Triumf Spurs dwoma wykorzystanymi osobistymi przypieczętował Pau Gasol.
Niekwestionowanie najlepszym zawodnikiem wśród zwycięzców był DeRozan. Były koszykarz Toronto Raptors otarł się o triple-double w tym pojedynku - zapisał 30 punktów (14/23 z gry), 12 zbiórek oraz 8 asyst. Koszykarz 14 z 30 "oczek" zdobył w drugiej połowie, w tym osiem w czwartej kwarcie. 16 punktów do dorobku zespołu dołożył Bryn Forbes, tyle samo wniósł z ławki Rudy Gay.
LeBron James po raz kolejny w tym sezonie był motorem napędowym gry Lakers. Znakomity zawodnik tym razem zakończył rywalizację z dorobkiem 35 punktów (13/21 z gry, 7/8 z linii rzutów osobistych), miał też 11 zbiórek i 4 asysty. Drugim najlepiej punktującym graczem wśród przegranych był Kyle Kuzma - autor 15 "oczek".
Gregg Popovich został piątym w historii NBA trenerem, który zwyciężył 1200 meczów i pierwszym, którym dokonał tego z jednym zespołem. LeBron James natomiast awansował na szóste miejsce na liście najlepiej punktujących zawodników w historii NBA. W nocy z soboty na niedzielę wyprzedził w tej klasyfikacji Dirka Nowitzkiego.
Toronto Raptors i Milwaukee Bucks to dwie do tej pory niepokonane drużyny w lidze. Ci drudzy ostatniej nocy pokonali przed własną publicznością Orlando Magic (113:91), dzięki czemu przedłużyli serię zwycięstw do sześciu. Kozły do wygranej poprowadził Giannis Antetokounmpo, który zdobył 21 punktów w 19 minut. Grał krótko, bo w jednym ze starć przyjął cios od Aarona Gordona i podejrzewano u niego nawet wstrząśnienie mózgu.
W innej ciekawej rywalizacji z ostatniej nocy Damian Lillard zdobył aż 42 punkty, jednak nie przełożyło się to na wygraną Portland Trail Blazers w wyjazdowym starciu z Miami Heat. Lillardowi w tej potyczce z pewnością zabrakło wsparcia od kolegów z drużyny. Takie wsparcie otrzymał natomiast Goran Dragić - autor 28 "oczek", bo w sumie sześciu graczy Heat zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Heat pokonali Blazers 120:111.
Wyniki NBA:
Detroit Pistons - Boston Celtics 89:109 (21:30, 20:33, 26:21, 22:25)
(Drummond 18, Johnson 16, Smith 8 - Brown 19, Morris 18, Theis 17)
New Orleans Pelicans - Utah Jazz 111:132 (31:28, 18:36, 33:38, 29:30)
(Mirotić 25, Holiday 18, Jackson 14 - Rubio 28, Gobert 25, Mitchell 22)
Atlanta Hawks - Chicago Bulls 85:97 (25:22, 19:19, 19:26, 22:30)
(Prince 16, Dedmon 13, Young 13 - LaVine 27, Parker 18, Arcidiacono 13)
Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 107:119 (30:30, 25:30, 28:28, 24:31)
(Hood 17, Nance 15, Hill 14 - Bogdanović 25, Oladipo 24, Collison 15)
Philadelphia 76ers - Charlotte Hornets 105:103 (32:28, 31:34, 20:23, 22:18)
(Embiid 27, Covington 18, Redick 15 - Walker 37, Bridges 14, Lamb 12)
Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 117:96 (26:18, 42:25, 19:28, 30:25)
(Gasol 19, Conley 18, Brooks 18 - Ayton 24, Okobo 12, Crawford 11)
Miami Heat - Portland Trail Blazers 120:111 (33:22, 24:20, 32:37, 31:32)
(Dragić 28, Wade 19, Olynyk 19 - Lillard 42, McCollum 19, Collins 13)
Milwaukee Bucks - Orlando Magic 113:91 (30:25, 35:26, 28:17, 20:23)
(Antetokounmpo 21, Middleton 18, Brogdon 16 - Vucević 16, Augustin 11, Simmons 10)
San Antonio Spurs - Los Angeles Lakers 110:106 (29:36, 25:24, 33:28, 23:18)
(DeRozan 30, Gay 16, Forbes 16 - James 35, Kuzma 15, Stephenson 14)
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"