Po turnieju w Toruniu: Arka bez zwycięstwa, gra też szwankuje

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Asseco Arka Gdynia
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Asseco Arka Gdynia

W Memoriale Wojtka Michniewicza Asseco Arka jako jedyna drużyna nie odniosła zwycięstwa. W grze gdyńskiego zespołu jest jeszcze sporo mankamentów. Usprawiedliwieniem może być fakt, że kilku zawodników było poza grą - m.in. Florence i Łapeta.

Latem wokół Arki było bardzo głośno. Gdyński klub działał z dużym rozmachem. Najpierw przystąpiono do renomowanych rozgrywek EuroCup, następnie przeprowadzono sześć dużych transferów, a na końcu pochwalano się organizacją meczu z wielką FC Barcelona Lassa.

Do drużyny prowadzonej przez Przemysława Frasunkiewicza dołączyli: Amerykanie: James Florence, Josh Bostic, Robert Upshaw, Litwin Deividas Dulkys i Polacy: Adam Łapeta i Filip Dylewicz. Na papierze skład Arki jest imponujący jak na polski warunki, nawet na rywalach robi wrażenie.

Warto jednak pamiętać o tym, że papier to jedno, a boisko to drugie. Tam wszystkie schematy trzeba wypracować. Na to potrzeba czasu, co pokazał ostatni turniej w Toruniu. W Memoriale Wojtka Michniewicza Asseco Arka jako jedyna drużyna nie odniosła zwycięstwa. Oczywiście brak wygranej nie jest powodem do zmartwień, ale już styl gry może trochę martwić, zwłaszcza, że przed drużyną ogromne wyzwanie - starcie z wielką z FC Barcelona Lassa.

W Toruniu gra gdyńskiej drużyny mocno szwankowała. Było sporo niedokładności i nieporozumień po obu stronach parkietu. Arka, która znana jest z szybkiej gry, dość wolno rozgrywała swoje akcje i była dość łatwa do odczytania dla rywali. Jeśli już jednak przyspieszyła, to od razu wyglądało to znacznie lepiej. Wiemy, że właśnie w tę stronę chce podążać trener Frasunkiewicz, który jest zwolennikiem rozgrywania szybkich akcji. - Taki styl będziemy preferować - podkreśla.

Zobacz także: Koniec transferów w Polskim Cukrze Toruń

Usprawiedliwieniem słabszych występów Arki w Toruniu może być fakt, że kilku zawodników było poza grą. Z urazami walczą: James Florence (przechodzi badania mięśnia dwugłowego), Adam Łapeta (chory) i Jakub Garbacz (kontuzja nogi). Na zgrupowaniu kadry byli Marcel Ponitka (już wrócił) i Mikołaj Witliński.

- Musieliśmy przez to spowolnić naszą grę, czego za bardzo nie chcemy w tym sezonie. Tak więc podczas tych spotkań pracowaliśmy bardziej nad taktyką "5 na 5" i obroną zespołową - mówi Frasunkiewicz.

Szkoleniowiec Arki nie popada w panikę z powodu słabszych występów. Podobnego zdania są koszykarze. Zgodnie podkreślają, że czas pracuje na korzyść gdyńskiego zespołu. A tego jest jeszcze trochę przed rozpoczęciem sezonu, choć gdynianie rozgrywki w Pucharze Europy rozpoczną 3 października.

- Dopiero wychodzimy z ciężkich treningów, teraz będzie więcej zajęć z piłką, dlatego jestem przekonany, że będziemy wyglądać o wiele lepiej. Z każdym spotkaniem poprawiamy nowe elementy w ataku i obronie. Najważniejsze, abyśmy byli gotowi na początek sezonu - uważa Krzysztof Szubarga, kapitan Arki Gdynia.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych

Komentarze (2)
marcin1978
12.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
problem arki to trener niestety...slaby jest 
Gabriel G
12.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Arka rzeczywiście nie gra w pełnym składzie i być może to głowny powód słabszej postawy zespołu. Słabszej niż oczekiwano. Niemniej jednak pamietam również, że jakiś czas temu dyskutowaliśmy na Czytaj całość