Zaczęło się w od przeprowadzki do Wielkopolski
Przed rokiem Łukasz Grudniewski, trener Jamalex Polonii, postanowił zaprosić do budowanego przez siebie, silnego zespołu w Lesznie, młodego i perspektywicznego Jakuba Kobla. 18-letni wówczas rozgrywający od razu wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie drużyny, która już na starcie I ligi zyskała status jednego z głównych faworytów.
Sezon trwał, a wychowanek WKK Wrocław zachwycał coraz bardziej. Wielokrotnie dawał popis swoich możliwości przede wszystkim w kwestii świetnych asyst, niekiedy tzw. no-look passów oraz umiejętności czytania gry, z czego wynikała spora liczba jego przechwytów (śr. 1,9 - 5. w lidze). Z kolei Jamalex Polonia kroczyła od wygranej do wygranej. A to dodatkowo umacniało pozycję gracza. W oczach wielu nie wyglądał jako debiutant w rozgrywkach.
W trakcie sezonu udzielił naszemu portalowi wywiadu, w którym wprost stwierdził, iż jego dobra gra nie pojawiła się znikąd. - Wszystko bierze się z ciężkiej pracy. Jeśli do tego dołożymy trochę szczęścia, to wydaje mi się, że będę w stanie zagrać na wysokim poziomie. Póki co skupiam się na tym co jest teraz - mówił. I tak też robił, a w kolejnych meczach to właśnie na nim, poza rzecz jasna Kamilem Chanasem i Adamem Kaczmarzykiem, skupiała się obrona rywali.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Jestem pewien, że dokonałem dobrego wyboru. Żaden polski trener nie ma wielkiego CV
Jeszcze nie złoto, ale srebro i brąz też mają smak
W międzyczasie grał jeszcze w barwach swojego macierzystego klubu w rozgrywkach mistrzostw Polski juniorów starszych. Był liderem drużyny, która wywalczyła srebrny medal, nieco niespodziewanie ulegając w finale Asseco Gdynia. Kobel był jedną z wyróżniających się postaci turnieju finałowego, który odbywał się w Radomiu, został wybrany do najlepszej piątki, ale celował w tytuł MVP. Ten zapewne by zdobył, gdyby WKK triumfowało. Musiał jednak obejść się smakiem.
Po jego powrocie do swojego pierwszoligowego zespołu, Jamalex Polonia przeżywała akurat pewien kryzys formy. Ale przetrwała go, utrzymała pozycję wicelidera i przystępowała z dobrej pozycji do fazy play-off. Tam nie bez problemów wygrała serię z ekipą z Pruszkowa, ale już w półfinale Sokół Łańcut okazał się silniejszy i znów - trochę nieoczekiwanie - drużyna Kobla nie zdołała ostatecznie triumfować. Ale też później, w rywalizacji o 3. miejsce, leszczynianie wygrali z GKS-em Tychy, dzięki czemu młody rozgrywający dopisał do swojego CV kolejny sukces.
Sportowy awans i wreszcie złoto!
Rewelacyjna gra w I lidze spowodowała, iż o nastolatka zaczęły pytać kluby z ekstraklasy, a najbardziej zainteresowany od samego początku był MKS Dąbrowa Górnicza. Kobel podpisał kontrakt z ekipą Jacka Winnickiego, więc od nowego sezonu czeka go nowe wyzwanie. Co ono dla niego oznacza? - Na pewno muszę się wzmocnić, ponieważ na parkietach PLK przyjdzie mi kryć szybszych i silniejszych graczy. Do tego chciałbym opanować w pełni sytuacyjne rzuty i umiejętność grania pod presją - wyjaśniał w marcu.
Na sam koniec, kiedy inni już dawno wypoczywali, Kobela czekała jeszcze gra w barwach narodowych - w turnieju, którego stawką był powrót reprezentacji juniorów starszych do dywizji A. Oczekiwania były spore, choć umiarkowane, zważywszy na wyniki z poprzednich lat. Kadra Przemysława Frasunkiewicza stanęła jednak na wysokości zadania. Wygrała 7 spotkań, nie poniosła żadnej porażki, w finale pokonując rówieśników Luki Doncicia, czyli Słoweńców. Kobel miał swój wydatny udział w tym sukcesie, bo otwarcie tak należy to nazwać.
Jakub Kobel 2018:
— Dawid Siemieniecki (@daveedes) 22 lipca 2018
2. miejsce w MP juniorów starszych #u20PL
3. miejsce w #1LKosz
1. miejsce w #FIBAU20Europe div. B
Chłopak ogarnął całe podium w jednym sezonie. Chyba pora na zasłużony odpoczynek. #koszkadra
Jakub Kobel w sezonie 2017/18 (statystycznie):
1. liga: 10,6 pkt. 6,1 as. 2,4 zb. 1,9 prz.
MP U-20: 13,9 pkt. 7,6 as. 4,9 zb. 2,5 prz.
Fiba U-20 Europe div. B: 8 pkt. 4,4 as. 2,4 zb. 1 prz.
Za młodym zawodnikiem zatem bardzo pracowity sezon. Osiągnął w nim wiele, spełnił pokładane nadzieje, był czołową postacią wszystkich zespołów, które reprezentował. Oficjalnie rozegrał 55 meczów, czyli całkiem sporo. Ale to powinno zaprocentować w nadchodzącym sezonie, który będzie dla niego pewnego rodzaju sprawdzianem. Fakty są jednak takie, że on sam daje sobie nieco czasu, więc może go jednocześnie przeznaczyć na naukę. - Za 3-4 lata, chciałbym już rozdawać karty w PLK - mówił w wywiadzie. Wypada więc mu tego jedynie życzyć.