W przedostatnim meczu sezonu (Rosa Radom - 18 kwietnia) Łukasz Wilczek nabawił się urazu mięśnia łydki prawej nogi. Kapitan Legii Warszawa otrzymał informację od lekarzy, że kontuzję można wyleczyć w sposób bezinwazyjny.
Koszykarz po dokładniejszych konsultacjach uznał, że najpewniejszym rozwiązaniem będzie operacja. Ją sfinansowali przedstawiciele Legii Warszawa, mimo że... zawodnikowi skończył się kontrakt ze stołecznym klubem. Zabieg odbył się w klinice Enel-Sport, której szefem jest Jacek Jaroszewski, lekarz reprezentacji Polski w piłce nożnej.
- Sytuacja, w której nabawiłem się urazu miała miejsce 18 kwietnia podczas meczu ligowego, czyli w okresie, kiedy obowiązywał mnie kontrakt z Legią. Diagnoza lekarzy mówiła, że mięsień pod wpływem czasu sam wróci do pełnej formy, ewentualnie gdyby jednak trwało to zbyt długo może być konieczny zabieg. Mając na uwadze fakt, że planuję jeszcze kilka lat gry uznaliśmy z lekarzami, że zabieg będzie najpewniejszy i umożliwi mi powrót na parkiet w wyznaczonym terminie. Legia nie pozostawiła mnie samemu sobie i bez wahania podjęła decyzję, że pomoże mi w organizacji zabiegu i pokryje wszelkie jego koszty - mówi nam 32-letni Wilczek.
Zawodnik jest wdzięczny za pomoc, ale jednocześnie podkreśla, że nie jest zaskoczony takim zachowaniem władz stołecznego klubu. Tłumaczy, że Legia jest świetnie zorganizowana, stanowi przykład dla innych.
ZOBACZ WIDEO Olimpiady Specjalne - rywalizowało 160 koszykarzy
- Oczywiście, że jestem bardzo wdzięczny Legii za udzieloną pomoc. Jednocześnie mogę powiedzieć, że zupełnie mnie ta sytuacja nie zaskoczyła. Sport zawodowy ściśle związany jest z kontuzjami. Podczas czterech lat, które spędziłem w Warszawie, niejednokrotnie grałem w ważnych meczach z urazami, które przy odrobinie pecha mogły przerodzić się w poważne kontuzje. Nie miałem wtedy jednak większych obaw, ponieważ wiedziałem, że zawsze będę mógł liczyć na pomoc Legii - tłumaczy.
Wilczek rozstaje się z warszawskim klubem po rozegraniu czterech sezonów. W minionych rozgrywkach kapitan Legii przeciętnie notował 4,2 punktu i 4,8 asyst. Warto odnotować, że rozgrywający był najlepszy wśród Polaków w przechwytach (średnio 1,5 na mecz). Jego eval (9,5) prezentuje się bardzo przyzwoicie. Teraz koszykarz cierpliwie czeka na oferty z innych zespołów.
- Czas spędzony w Legii to bardzo udany i ważny okres w moim życiu. Poznałem tu wiele wspaniałych osób i jestem przekonany, że mimo rozstania nasze relacje nie ulegną zmianie. Przeżyłem z Legią dużo fantastycznych chwil, między innymi awans do ekstraklasy, których nie zapomnę do końca życia. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miał okazję zagrać z "L" na piersi. Co dalej? Rozważam kilka opcji, jest jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji - przyznaje Łukasz Wilczek.
Zobacz także: Slaughter odmówił przyjazdu. Skończmy z naturalizacją zawodników