Bartosz Diduszko: Polski Cukier ciągle się rozwija, robi stałe postępy

Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Bartosz Diduszko
Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Bartosz Diduszko

- W Polskim Cukrze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Klub z każdym sezonem rozwija się, robi postępy pod względem sportowym i organizacyjnym. Można skupić się tylko na koszykówce - mówi Bartosz Diduszko, polski skrzydłowy.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W minionych rozgrywkach Polski Cukier Toruń był wicemistrzem Polski, teraz toruński klub zdobył Puchar Polski i brązowy medal. Jak pan ocenia sezon 2017/2018?[/b]

Bartosz Diduszko, zawodnik Polskiego Cukru Toruń: Uważam, że mamy za sobą bardzo solidny sezon. Wygraliśmy Puchar Polski, mimo że dysponowaliśmy wąską rotacją. Do tego dołożyliśmy wygraną o brąz ze Stelmetem Eneą BC. W fazie zasadniczej zrobiliśmy mały progres, bo odnieśliśmy dwa zwycięstwa więcej w porównaniu do ostatniego sezonu. Są na pewno powody do radości.

A czy w głowie nadal jest ta porażka ze Stalą w półfinale? Jest pewien niedosyt?

Nie lubię wracać do przeszłości. Była sportowa złość, ale po kilku dniach minęła. Liczy się to, co mam teraz na szyi (zawodnik pokazuje brązowy medal - przyp. red.). Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem szczęśliwy. Brązowy medal przy tak wyrównanej stawce półfinalistów jest osiągnięciem. A nie wolno też zapominać o MKSie i Rosie.

Puchar Polski i walkę o brąz łączy to, że w obu przypadkach pokonaliście Stelmet. Czy można mówić o tym, że Polski Cukier miał sposób na ogrywanie byłego już mistrza Polski?

Niech liczby o tym świadczą. Wygraliśmy ze Stelmetem 3 z 5 meczów. Nie ukrywam, że ten triumf w Pucharze Polski był dla nas dużym wydarzeniem. Udowodniliśmy, że siódemką zawodników też można wygrywać. Zwłaszcza, że Stelmet to bardzo dobry zespół jak na polski warunki.

Kibice w Toruniu będą długo wspominać mecz w Zielonej Górze, w którym zdobyliście aż 117 punktów.

Podobało mi się to, że w czwartej kwarcie nie broniliśmy prowadzenia, tylko je ciągle budowaliśmy. I co ciekawe: największą przewagę osiągnęliśmy na samym końcu, co oznacza, że wyciągnęliśmy maksimum z tego spotkania. W ogóle uważam, że ostatnie pięć minut to była taka wojenka. My chcieliśmy szybko zdobywać punkty, a Stelmet odpowiadać. Było więcej radosnej, niż ustawianej koszykówki. Myślę, że kibicom mogło się to podobać.

Czy Bartosz Diduszko nadal będzie występował w Polskim Cukrze Toruń?

Niedługo wszystko powinno się wyjaśnić.

Prawdę mówiąc trudno sobie wyobrazić toruński zespół bez charakteru i zaangażowania Bartosza Diduszki.

Dziękuję za miłe słowa. Chcę czuć się potrzebny w zespole. W Toruniu tak właśnie się dzieje. Wiadomo nie od dziś, że jestem zawodnikiem do zadań specjalnych. Często łatam dziury na różnych pozycjach, wykonuję taką czarną robotę na boisku. Taka rola mi jednak w pełni odpowiada.

W Polskim Cukrze nie ma skandali, rewolucji. To nieco odróżnia ten klub od innych w PLK.

Klub postawił na spokojny, kontrolowany rozwój. Zawodnicy mogą w pełni skupić się na koszykówce. W Polskim Cukrze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Twarde Pierniki z każdym sezonem rozwijają się, robią postępy pod względem sportowym i organizacyjnym.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen przerwał wywiad z Jakubem Kochanowskim. "Świetny to za mało"

Źródło artykułu: