[tag=20592]
John Wall[/tag] dał do zrozumienia, że jeśli Marcin Gortat odejdzie z Washington Wizards to jemu nie będzie to przeszkadzać. - Cóż, można odnieść wrażenie, że John tą wypowiedzią wypycha mnie z Waszyngtonu. Ale nie wiem, co przyniesie nawet najbliższa przyszłość. Wiem, że chcę grać. Mam jeszcze rok kontraktu. Potem może jeden, dwa sezony w NBA, ale na pewno nie chcę ich spędzić na ławce - mówi Gortat w rozmowie z Rafałem Tymińskim z "Przeglądu Sportowego".
Polski center ma przez rok ważny kontrakt z Wizards i teraz czeka, jaka czeka go przyszłość. Wiadomo, że w drużynie muszą nadejść zmiany, jeśli w stolicy USA liczą na poprawę wyników. Sam Gortat zachowuje spokój, chociaż jak sam mówi: nie chce siedzieć na ławce rezerwowych.
Na dodatek Wall powiedział, że wolałby centra bardziej atletycznego. Co na to Gortat? - Nigdy nie uważałem się za koszykarza, który w NBA góruje nad swoimi rywalami atletyzmem, czyli siłą, szybkością, skocznością. Bazowałem i dalej będę się opierał na pewnych wyćwiczonych elementach, a także na instynkcie. Bo nawet skacząc do bloku, wiem, że nie chodzi o to, żeby wyskoczyć zdecydowanie wyżej, tylko o to, żeby zrobić to w odpowiednim momencie. W takim potocznym ujęciu nie jestem i nie byłem atletą czy jakimś gladiatorem na miarę przestawiania wszystkich w NBA. Pytanie tylko, czy rzeczywiście największym problemem drużyny, która odpadła w pierwszej rundzie play-off, są dwaj środkowi, czyli ja i Ian Mahinmi. Ja gram po dwadzieścia kilka minut w meczu, oddając niespełna osiem rzutów, a Ian ma w spotkaniu piętnaście minut i trzy rzuty. Czy od takiego pokroju graczy zaczyna się ocenianie zespołu w przekroju całego sezonu? - pyta retorycznie.
W porównaniu do poprzedniego sezonu Gortat grał średnio o sześć minut krócej. Dlatego jego statystyki są słabsze niż przed rokiem, ale efektywność pozostała mniej więcej na takim samym poziomie. Średnio zdobywał 8,4 pkt (10,8 rok wcześniej), ale zagrał we wszystkich meczach w pierwszej piątce.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznaje, że jest zmęczony sezonem, ale nie fizycznie, lecz psychicznie. - Miniony sezon był dla mnie najbardziej męczący z tych spędzonych w NBA. (...) Pod względem psychicznym. Oczywiście czuję duży niedosyt z powodu zakończenia sezonu w pierwszej rundzie play-off, nic na to jednak nie poradzę. Natomiast teraz cieszę się, że przyjechałem do domu w Orlando. Mogę poleżeć na słońcu, zrelaksować się, wsiąść na skuter wodny i trochę poszaleć na jeziorze. A może jeszcze wybiorę się w jakąś miłą podróż - dodał.
Gortat na parkietach NBA gra już jedenasty sezon. Zaczynał w Orlando Magic, później przez trzy lata występował w Phoenix Suns, a od rozgrywek 2013/2014 jest w Washington Wizards. Pod względem punktowym najlepszy był dla niego sezon 2011/2012, gdy rzucał średnio 15,4 pkt na jedno spotkanie.
ZOBACZ WIDEO Duży błąd Buffona. Juventus i tak krok od mistrzostwa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przy mniej egoistycznym rozgrywającym, statystyki Marcina, byłyby znacznie lepsze.