GTK nie potrafi przerwać złej serii. "Brak pomysłu i brak realizacji założeń"

Materiały prasowe / GTK Gliwice / Ryszard Jędrzejewski / Na zdjęciu: Marek Piechowicz
Materiały prasowe / GTK Gliwice / Ryszard Jędrzejewski / Na zdjęciu: Marek Piechowicz

Siedem porażek z rzędu notuje aktualnie GTK Gliwice w Energa Basket Lidze. Beniaminek ogromną szansę na przełamanie zmarnował w ostatnim ligowym starciu, w którym przegrał 91:92 we własnej hali z Polpharmą Starogard Gdański.

- Mieliśmy 20 punktów przewagi i nawet nie wiem, kiedy ją roztrwoniliśmy - mówi Marek Piechowicz. Skrzydłowy GTK Gliwice indywidualnie rozegrał bardzo dobre zawody, ale po spotkaniu nie miał wesołej miny. Jego zespół czeka na przełamanie od 11 marca.

Z Polpharmą wszystko zaczęło się bardzo dobrze dla beniaminka, ale potem gra gliwiczan posypała się. - Pojawiło się dużo błędów, niecelnych rzutów i zrobił się mecz na styku, w którym raz my prowadziliśmy, raz rywale - dodaje Piechowicz.

Ten nie ma problemu ze wskazaniem decydujących momentów pojedynku. - Kluczowym była druga kwarta, w której straciliśmy całą swoją przewagę. Drugim była czwarta kwarta, gdzie mieliśmy 11 punktów przewagi - wyjaśnia.

Problemem GTK była również defensywa pod koszem, gdzie nie było recepty na zatrzymanie Nikoli Jefticia i Milana Milovanovicia. - Myślę, że przez to przegraliśmy. Nie mieliśmy żadnego pomysłu i źle realizowaliśmy założenia w grze przeciwko wysokim zawodnikom Polpharmy. Mieliśmy jasno powiedziane, że tam będzie kopalnia punktów i musimy to zatrzymać - wyjaśnia Piechowicz.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen o Bartoszu Kurku. "To prawdopodobnie najbardziej zmotywowany zawodnik"

Ostatnią możliwością zakończenia serii porażek gliwiczanie będą mieć w Dąbrowie Górniczej, gdzie w ostatniej kolejce zmierzą się z tamtejszym MKS-em. Łatwo jednak nie będzie, bowiem to gospodarze będą zdecydowanym faworytem.

- Chcieliśmy strasznie wygrać z Polpharmą. Bardzo szkoda, że to się nie udało, ale w Dąbrowie będziemy walczyć do ostatniej kropli żeby wygrać ostatni mecz w sezonie - zakończył Piechowicz.

Komentarze (0)