Właściciel Panathinaikosu Ateny w styczniu został ukarany pięciomiesięcznym zakazem wstępu na spotkania Euroligi po tym, jak w mediach społecznościowych skrytykował sędziów po przegranym meczu ekipy ze stolicy Grecji z Fenerbahce Dogus Stambuł. Dimitrios Giannakopoulos nie zamierzał jednak wykonywać nałożonej na niego kary i na początku marca pojawił się na domowym meczu Panathinaikosu z Olympiakosem Pireus. Za to Euroliga dodatkowo ukarała go grzywną w wysokości 60 tysięcy euro.
W czwartek przedstawiciele euroligowych drużyn spotkali się z zarządcami rozgrywek w Madrycie. Pojawił się też Giannakopoulos, który między innymi zwrócił uwagę na jego zdaniem fatalne zarządzanie finansami przez Euroligę. Stwierdził, że gospodarowanie pieniędzmi przez władze rozgrywek jest "porażką", a następnie zaproponował wybór nowego prezesa Euroligi.
Jego wniosek nie został zaakceptowany przez pozostałe kluby, więc wściekły Grek zapowiedział wycofanie Panathinaikosu z Euroligi. Wnioskując po postach Giannakopoulosa na Instagramie, klub ze stolicy Grecji będzie kontynuował europejskie zmagania w rozgrywkach pod egidą FIBA. Najmocniejsza z nich jest Liga Mistrzów, w której w tym sezonie grały dwa polskie kluby: Stelmet Enea BC Zielona Góra i Rosa Radom.
W obecnym sezonie Panathinaikos zakwalifikował się do play-off Euroligi. W pierwszej rundzie decydującej fazy Grecy zmierzą się z Realem Madryt.
Warto też dodać, że Panathinaikos kilka razy gościł w Polsce. W ramach Euroligi z drużyną z Aten rywalizował wspomniany już Stelmet Enea BC, a także PGE Turów Zgorzelec i Asseco Prokom Gdynia.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"