Budował narkotykowe imperium. 4 lata później był gwiazdą, która przehulała 100 mln dolarów

Getty Images / Nick Laham / Nate Robinson (z lewej) i Steve Francis w listopadzie 2006 roku
Getty Images / Nick Laham / Nate Robinson (z lewej) i Steve Francis w listopadzie 2006 roku

Rozpoczynał od handlu narkotykami. Doszedł niemal na szczyt, wielką karierę miał na wyciągnięcie ręki. Od przeszłości nie uciekł. Wrócił do swojego świata drobnych kryminalistów. Steve Francis może tylko żyć wspomnieniami o straconej szansie.

O swojej historii Steve Francis opowiedział na "The Players Tribune". To obraz wzlotów i znacznie częstszych upadków. Można napisać, że to klasyka. Marzenia o NBA, wyjście ze slumsów, kłopoty ze zdrowiem i psychiką. Kiedy odszedł od koszykówki, kibice dowiadywali się o kolejnych aresztowaniach i kłopotach z prawem. O zawodniku, który w 1999 roku trafił do NBA i w Houston Rockets stworzył duet z Chińczykiem Yao Miniem, mało kto już pamięta.

Sam Francis pisze: - Mając 18 lat sprzedawałem narkotyki na rogu Takoma Park. Cztery lata później ściskałem dłoń komisarza NBA, Davida Sterna. Tylko o tym pomyślcie...

20 lat więzienia

Doszedł tam niemal cudem. Jego ojciec dostał 20 lat za napad na banki, zanim mały Steve zaczął chodzić. Kłopoty z prawem mieli także bracia przyszłego zawodnika. - Moja okolica była pełna bójek, narkotyków i broni. Każdy musiał sobie jakoś radzić.

Matka Francisa była pielęgniarką. Kiedy zmarła na raka, miał 18 lat i rzucił koszykówkę. Zajmował się nią tak samo długo, jak zajmował się "radzeniem sobie" na ulicy. Całe dnie spędzał poza domem. Nudę zabijał rzucaniem piłką do budki telefonicznej. - Zerwaliśmy z niej dach. Trzeba było nieźle się postarać, żeby piłka tam wpadła. Robiłem tak milion razy dziennie - napisał Francis.

Koszykarz wspominał, jak wsiąkł w atmosferę kokainy obecnej ciągle w jego życiu od urodzenia. Kiedy szedł do więzienia odwiedzić ojca, to kazali mu - trzyletniemu dziecku - rozebrać się do bielizny. - Bo rodziny wykorzystywały wszystko, żeby przemycić narkotyki za kratki - zaznaczył Francis. Odskocznią była wspomniana budka i samodzielna nauka koszykówki. - Prosiłem babcię, żeby oznaczała mój wzrost na ścianie, ale ciągle byłem mały.

Szkołę średnią zmieniał w sumie 6 razy. Z basketem szło mu źle. Poszedł pewny siebie na trening - pierwszy i ostatni raz. Trener odesłał go do drużyny rezerw, bo był za niski. Francis obraził się na cały świat. Nikt go nie chciał, nigdzie nie grał, zostało mu dobrze znany narkotykowy biznes. - Uratował mnie były policjant, Tony Langley. Szkolny trener powiedział, że mogę coś zmienić, bo inaczej będę do końca życia oglądał tych samych ludzi, na tej samej ulicy, handlując prochami.

Nie przestawał o tym myśleć. Szczęśliwym trafem znalazła się szkoła, która zwróciła uwagę na Francisa. San Jacinto College w Teksasie - słabiutka, ale daleko od domu. Babcia, która objęła nad Stevem opiekę po śmierci jego matki, dała mu na bilet i pożegnała. - Dowiedziałem się o sygnale z San Jacinto. Trenerzy po przylocie zabrali mnie na boisko, gdzie trenował Olajuwon po przylocie z Nigerii. Tysiące białych ludzi i jeden Steve. Szok kulturowy. Ale wreszcie miałem własne łóżko - napisał.

Garnitury od "The Dream"

Francis pokazał szybko, że jest gwiazdą. Rządził na parkiecie, ale nie zapominał, że to jedynie trzeciorzędny koledż. - Marzyłem, żeby dostać się do normalnego uniwersytetu i zostać prawdziwym studentem. Takim z plecakiem - wspominał. Trafił do Maryland. W 1999 roku z nr 2 draftu wybrali go działacze Vancouver Grizzlies, ale koszykarz powiedział, że za żadne skarby świata tam nie zagra. Narzekał na odległość od Maryland, podatki, mróz i wszystko, co się dało. Szybko doszło do wielkiej wymiany i 22-letni Francis trafił do Houston Rockets, gdzie występował m.in. Charles Barkley i Hakeem "The Dream" Olajuwon - legendy koszykówki.

Francis noc przed debiutem spędził z kolegą, Samem Cassellem, wtedy zawodnikiem Milwaukee Bucks. Ten do rana tłumaczył Francisowi, jak się odnaleźć w lidze. - Zdobył przeciwko mnie 35 pkt. Byłem nieprzytomny, choć nie wypiłem ani drinka. Ilekroć chciałem iść spać, to Sam miał dla mnie kolejne rady. Nie zapomnę wzroku Charlesa i Hakeema podczas meczu. Przegraliśmy - wspominał zawodnik.

Potem było lepiej. Francis został wybrany najlepszym debiutantem sezonu, trzy razy wystąpił w Meczu Gwiazd. W sezonie 2001/2002 notował średnio 21,6 pkt, 6,4 as. i 7 zb. na mecz. Podobne statystyki notował od początku gry w NBA do sezonu 2004/2005. W NBA trafił do innego świata. Pod opiekę wziął go Olajuwon, który podczas jednej z lotniczych podróży wymusił na Francisie zmianę garderoby. Młody zawodnik długo się opierał.

- Teraz zawodnicy chodzą ubrani inaczej, ale wtedy... Musisz pamiętać, skąd się wywodzę. Miałem trochę ponad 20 lat, ciężką przeszłość. Nagle Olajuwon mówi mi w samolocie, że idziemy do jego krawca wybierać garnitury z kaszmiru, marzyłem o Janet Jackson, a potem miałem zagrać przeciwko mojemu idolowi, Gary'emu Paytonowi. Wcześniej żyłem z 18 osobami w jednym mieszkaniu, nie miałem nic, porzuciłem szkołę, aż byłem w NBA - pisał Francis.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik weźmie udział w nietypowym biegu. "Metą jest Adam Małysz"

Okładka bez Janet

Za pierwsze pieniądze kupił siostrze komputer, a babci - dom. - Jakiś tydzień później dostałem pierwsze telefony. Wszyscy mówili, że jestem winien im pieniądze. Pytałem się braci - o co, do diabła, chodzi? A oni mi, że mama brała wszystko na kredyt na nas, bo tylko w ten sposób mogliśmy cokolwiek dostać w sklepach - wspominał Francis.

Po odejściu Olajuwona i Barkleya czuł, że Houston jest jego klubem. Nigdy jednak nie został gwiazdą na lata, a karierę skończył szybciej niż planował. - Dalej tu mieszkam, czuję, że mam poparcie kibiców. Nawet wtedy, kiedy mi się nie powiodło. Wiedziałem, że w Rockets mogłem być kimś, że stworzylibyśmy super duet z Mingiem, gdyby nie dopadły go kontuzje. A oni co zrobili? Wysłali mnie do Orlando Magic.

Mniej więcej od 2004 roku było już tylko gorzej. - Piłem do upadłego. Mój ojczym popełnił samobójstwo, a ja straciłem pieniądze i koszykówkę - powiedział Francis.

Do Teksasu wrócił 3 lata później, ale to już był inny zawodnik. Miał 33 lata i czuł, że jego czas w NBA się zbliża. - Siedziałem po nocach na ganku w ciszy. To było trudne do przełknięcia. Cztery lata mi zajęło zrozumienie, że to koniec - wspominał. Wpadł w alkoholizm, stracił ogromne pieniądze. 1,5 roku temu poszedł na odwyk. - Nie wierzę, że grałem w NBA choćby przez minutę. Nigdy też nie poznałem Janet - stwierdził Francis - ale pojawiłem się na okładce ESPN Magazine z Destiny's Child. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie przeżyłem.

Komentarze (1)
smerf maruda
16.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie cierpię handlować koką!