Jaylin Airington: Tylko niebo jest limitem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Jaylin Airington
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Jaylin Airington
zdjęcie autora artykułu

Jaylin Airington po niemrawym początku sezonu stał się jednym z ważniejszych zawodników Anwilu Włocławek. Ciężka praca i zaufanie trenerów sprawiło, że Amerykanin zyskał uznanie włocławskich kibiców.

Dla Jaylina Airingtona gra w Anwilu Włocławek to pierwsza styczność z europejską koszykówką, do drużyny dołączył bowiem po latach spędzonych w NCAA. Amerykanin nie miał dobrego początku we włocławskim klubie, często sprawiał wrażenie zagubionego i brakowało mu pewności siebie. Dopiero po kilkunastu meczach na dobre zaadaptował się do nowego stylu gry i pokazuje, ze warto było mu zaufać. Obok Ivana Almeidy jest jednym z pewniejszych punktów lidera EBL.

- Najtrudniejsza była zmiana nastawienia do gry w obronie. Jest ona całkowicie inna od tego, co graliśmy podczas mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że to sprawiło mi najwięcej trudności. Oczywiście nie jest tak, ze w NCAA nie przykłada się uwagi do gry defensywnej, po prostu tam jest inny styl, trenerzy kładą nacisk na inny styl obronny i nie ma takiego nacisku na obronę całym systemem - tłumaczy Jaylin Airington.

- Jeżeli chodzi o grę w ataku to muszę przyznać, że przez pierwsze miesiące bardzo się gubiłem, co na pewno było widać. Musiałem poznać swoich kolegów z drużyny, poznać ich zachowania na parkiecie i to na co nas wszystkich będzie stać. To nie jest tak, że przyszedłem do Anwilu dopiero uczyć się grać. Po prostu potrzebny był mi czas i praca na treningach. Pracowałem nad swoją pewnością siebie i to się opłaciło, bo wreszcie mogę powiedzieć, ze daję coś dobrego tej drużynie - dodaje.

Przez wiele osób Amerykanin uznawany jest za najlepszego obrońcę we włocławskiej drużynie. Skrzydłowy kilkukrotnie potrafił wyłączyć z gry liderów drużyn przeciwnych, choć sam o sobie mówi, że to duża zasługa jego kolegów z drużyny.

ZOBACZ WIDEO: FC Barcelona z Pucharem Króla!

- Na pewno nie powiem o sobie, że w obronie gram najlepiej. Dużo zawdzięczam swoim kolegom z drużyny, którzy potrafią się odpowiednio ustawić i pomóc w trudnych sytuacjach. Oczywiście dużo zawdzięczam trenerom, który otworzyli mi oczy na pewne aspekty gry w defensywie. Nasza obrona się zmienia w trakcie spotkania i kluczem jest, by odpowiednio się w nią wpasować i się odnaleźć - odpowiada skromnie.

Airington po kilku miesiącach spędzonych w Polsce przyznaje, ze czuje się już w naszym kraju komfortowo i może w pełni skupić się na grze w koszykówkę. Sam mówi nam, ze na początku był sceptycznie nastawiony do zmiany.

- W Polsce czuję się już bardzo komfortowo, ze wszystkim się już zapoznałem. Przez pierwsze dwa miesiące miałem takie myśli "Jaylin, co ty tu robisz?", ale to się zmieniło. Myślę, że już całkiem dobrze poznałem Włocławek - wiem gdzie kupować, gdzie spędzić trochę wolnego czasu, zaznajomiłem się z ulicami i moje samopoczucie jest już dużo lepsze. Wiem, że Ivan Almeida miał dużo do powiedzenia o polskiej pogodzie (śmiech). Ja sam pochodzę z cieplejszej części Stanów Zjednoczonych, ostatnie lata spędziłem w Kalifornii i Teksasie, ale pogoda w Polsce mnie nie złamała. Polska liga jest niezła, gra tu kilka mocnych zespołów i wiem, że możemy z nimi konkurować na równym poziomie. Ja sam wierzę, że już niedługo możemy osiągnąć z tą drużyną coś wielkiego - wspomina.

We wtorek koszykarze Anwilu Włocławek po raz pierwszy od miesiąca zagrali w Hali Mistrzów - związane było to z turniejem o Puchar Polski w Warszawie i z przerwą na rozgrywki międzynarodową. Po tak długiej przerwie Rottweilery nie miały jednak problemu z pokonaniem MKS-u Dąbrowa Górnicza 83:63.

- Sam powrót do naszej hali po tak długiej przerwie to nie był dla nas problem. Taką mamy pracę, by prezentować się jak najlepiej, niezależnie od wszystkiego co nas otacza. Chcieliśmy tu znów zagrać i wrócić na dobre tory, wygrywając spotkanie z trudnym rywalem. Myślę, że to był jeden z naszych najlepszych meczów w obronie. zagraliśmy na dużej świeżości, mieliśmy kilka dni odpoczynku, dużo czasu na przygotowania i ten mecz musiał ułożyć się po naszej myśli - mówi Airington.

Choć Airington po NCAA trafił do Anwilu Włocławek, to nie przestaje marzyć o NBA... Zawodnik mówi o tym, gdzie widzi siebie za pięć lat.

- Mam nadzieję, ze wciąż będę mógł grać zawodowo w koszykówkę. Dla takiego chłopaka jak ja najważniejszym wyznacznikiem jest gra w NBA, to jest prestiż o jakim każdy z nas marzy. Jeżeli to się nie uda? Nie wiem... chcę po prostu robić to co kocham, grać w koszykówkę i cieszyć się z tego każdego dnia. Ja wciąż wierzę, że ciężka praca w trakcie sezonu zrobi ze mnie lepszego zawodnika. W lato organizowane są campy NBA, ligi letnie i to będzie szansa by się pokazać. Czy wierzę w to? Oczywiście, wyznaję zasadę, że dla człowieka tylko niebo jest limitem - kończy.

Źródło artykułu: