Jeszcze przed All-Star Weekend, Cleveland Cavaliers zdołali wyjść zwycięsko z dwóch pojedynków w nowym składzie. Na dodatek warto dodać, że wygrywali z nie byle kim. Najpierw w pokonanym polu pozostawili Boston Celtics, a dwa dni później rozprawili się z Oklahomą City Thunder.
Po przerwie coś się jednak zacięło. Cavs zwyciężyli tylko słabych Grizzlies, a polegli w spotkaniach z Washington Wizards i San Antonio Spurs, które mają swoje problemy zdrowotne. Obecnie poza grą znajdują się liderzy obu tych drużyn - John Wall oraz Kawhi Leonard. Tym bardziej porażki mogły trenera Tyronna Lue nieco zmartwić.
Już w meczu z Ostrogami postanowił wprowadzić kilka nowych aspektów. - Pomyślałem, że to był na to dobry moment - stwierdził. - Byłem w stanie dodać nieco więcej rozwiązań w ofensywie, ponieważ teraz tylko z dwiema lub trzema zagrywkami, jesteśmy bardzo przewidywalni w ataku, a inne zespoły na tym bazują i wykorzystują to - dodał.
W starciu z doświadczoną ekipą z Teksasu to jednak nie zagrało. W przyszłości celem trenera Kawalerzystów jest mniejsze uzależnienie gry zespołu od LeBrona Jamesa. Właśnie po to przed trade deadline w klubie doszło do kilku zmian, w wyniku których do Ohio przybyli Jordan Clarkson, George Hill, Larry Nance Jr. oraz Rodney Hood.
ZOBACZ WIDEO: FC Barcelona z Pucharem Króla!
Widać jednak, że na razie wszystko w drużynie jest "po staremu". James przeciwko SAS zdobył 33 punkty, podczas gdy wymieniona reszta tylko 29 "oczek". Lue w głównej mierze liczy na byłego już zawodnika Utah Jazz, który w byłym teamie średnio na swoje konto zapisywał 16,8 punktu, podczas gdy w Cleveland jego zdobycze są o ponad 6 "oczek" niższe.
- Musimy z niego korzystać w sposób zdecydowanie bardziej sukcesywny - zaznaczył Lue. Sam Hood także oczekuje, że cała ekipa zacznie grać na lepszym poziomie. - Musimy być bardzo agresywni i to szczególnie bez LeBrona na parkiecie - powiedział. - Mam zamiar dalej się tutaj poprawiać, ale w tej chwili chodzi tylko o wygrane - dodał.