W trakcie trzeciej kwarty meczu z Asseco Gdynia (87:73) Szymon Szewczyk tak niefortunnie upadł na parkiet, że nabawił się kontuzji łokcia. Reprezentant Polski na noszach został zniesiony z boiska i przewieziony do szpitala w Otwocku.
Pierwsze diagnozy mówiły o złamaniu, ale po badaniach okazało się, że łokieć jest zwichnięty. Jeszcze w nocy zawodnik rozesłał do dziennikarzy informację: "nie jest ze mną tak źle".
- Nie ma złamanych kości i uszkodzonych nerwów. Ruszam palcami, co jest bardzo dobrym sygnałem. Zwichnięty łokieć został nastawiony. Cały zabieg trwał około 25 minut - mówi nam koszykarz, którego czekają teraz dalsze specjalistyczne badania.
Dosłownie przed chwilą rozmawiałem z Szymonem Szewczykiem. Przekazuję najważniejszą informację: nie ma żadnych złamań. Zwichnięcie. Łokieć jest już nastawiony. Szymon czuje się dobrze, żartuje, czyta wasze wszystkie wiadomości, dziękuje za miłe słowa! Ufff! #plkpl
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) 16 lutego 2018
- W czwartek ból łokcia był nie do zniesienia. Teraz jest już lepiej. Czekam na przewiezienie do innej placówki. Tam przejdę kolejne badania. Muszę przyznać, że klub zachowuje się bardzo profesjonalnie. Ściąga najlepszych fachowców - podkreśla koszykarz.
Na razie nie ma jeszcze informacji, kiedy Szewczyk będzie mógł wrócić do treningów. - Będę robił wszystko, żeby wrócić na parkiet jeszcze w tym sezonie, bo misja nie została zakończona - zapowiada koszykarz, który dostaje mnóstwo wiadomości od kibiców. Napisał do niego nawet prezydent Włocławka, Marek Wojtkowski.
- Otrzymuję cały czas słowa wsparcia od kibiców i ludzi wokół klubu. Nawet prezydent miasta wysłał do mnie serdecznego sms-a. Dziękuję im za to - mówi wzruszony Szewczyk, który być może pojawi się w sobotę w hali na meczu Anwilu w półfinale Pucharu Polski.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji