NBA: 22 punkty Thomasa w debiucie w Lakers, Satoransky prowadzi Wizards, wszechstronny Gortat

Getty Images /  Ron Jenkins / Na zdjęciu: Isaiah Thomas w barwach LA Lakers
Getty Images / Ron Jenkins / Na zdjęciu: Isaiah Thomas w barwach LA Lakers

Isaiah Thomas zaliczył efektowny debiut w barwach Los Angeles Lakers, na "dzień dobry" rzucił 22 punkty. Świetnie spisywał się Czech Tomas Satoransky, a Washington Wizards pokonali Chicago Bulls 101:90.

Tomas Satoransky pod nieobecność Johna Walla dostał od trenera Scotta Brooksa duży kredyt zaufania, Washington Wizards nie ściągnęli nikogo podczas ostatniego dnia okienka transferowego, a Czech sprawuje w drużynie aktualnie rolę pierwszego rozgrywającego. I choć nie wszyscy wierzyli w jego możliwość, 26-latek swoją grą zamyka usta niedowiarkom.

Czarodzieje w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu rozgrywali mecz w United Center przeciwko Chicago Bulls. Satoransky był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Podczas gdy Bradley Beal miał siedem punktów i 0 na 7 za trzy, a Otto Porter 3 na 11 w tym elemencie, Czech zapisał przy swoim nazwisku 25 "oczek", sześć asyst i dwa przechwyty. Trafił 10 na 12 oddanych rzutów z pola, a w tym świetnie 5 na 6 zza łuku.

To była rekordowa noc dla wychowanka klubu USK Praga, aczkolwiek zakończyła się nie do końca szczęśliwie, bo dwie i pół minuty przed końcem meczu Satoransky przy próbie wjazdu pod kosz został brutalnie zatrzymany przez Bobby'ego Portisa. Czech upadł i uderzył głową o parkiet, pojawiło się krwawienie z okolic skroni i rozgrywający musiał udać się przedwcześnie do szatni. Porits za ten faul został wyrzucony z parkietu.

Wizards dokończyli dzieła już bez Satoransky'ego, w połowie czwartej kwarty prowadzili 95:79, a ostatecznie pokonali Bulls 101:90. Dla stołecznych to 32. tryumf w sezonie, dokładnie tyle samo mają trzeci w Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers.

ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski o transferze Lewandowskiego. "Co ma się wydarzyć, to się wydarzy"

Marcin Gortat spędził na parkiecie 35 minut, w tym czasie zaliczył wszechstronny występ - miał sześć punktów, dziewięć zbiórek, pięć asyst, trzy przechwyty oraz blok. Była szansa, aby zdobyć więcej, aczkolwiek środkowy wykorzystał w tym meczu 3 na 8 wykonanych prób. Chicago Bulls grali dzień po dniu, a więc w rotacji nie pojawił się ich lider, Zach LaVine.

Isaiah Thomas zadebiutował w barwach Los Angeles Lakers, spędził w grze 31 minut i trafił bardzo dobre 7 na 12 rzutów z gry, 4 na 8 zza łuku oraz wszystkie cztery osobiste, co dało mu 22 punkty. - Czułem, że w tym zespole z powrotem odzyskałem swoje moce - mówi Thomas.

Były koszykarz Boston Celtics i Cleveland miał dodatkowo sześć asyst, choć też sześć strat i pięć fauli. Jego forma w drużynie z Hollywood powinna zacząć zdecydowanie zwyżkować, sam rozgrywający jest zadowolony i spogląda w przyszłość z dużą dozą optymizmu.  - Lubię tempo tego zespołu. Podoba mi się też energia, którą prezentują chłopacy. Trener wykonał najlepszą pracę, jaką był w stanie. Czułem się komfortowo, mimo że znałem tylko kilka zagrywek - opowiada.

Debiut Thomasa zepsuli jednak Dallas Mavericks, którzy odrobili deficyt z pierwszej połowy i pokonali u siebie Jeziorowców 130:123. Gospodarze popełnili tylko dziewięć strat, Lakers mieli ich aż 17. Jak za najlepszych lat prezentował się Dirk Nowitzki, Niemiec zaaplikował przeciwnikom 22 punkty, trafiając 8 na 11 rzutów i wszystkie cztery "trójki".

San Antonio Spurs rozpoczęli mecz z mistrzami NBA od wyniku 37:27 w pierwszej kwarcie, ale później było już tylko gorzej. Golden State Warriors odrobili straty jeszcze przed zejściem do szatni, a w trzeciej odsłonie kontynuowali swoją kanonadę. Tę partię wygrali 33:20, a cały mecz 122:105. Był to wyjątkowy dzień dla trenera Steve'a Kerra, który zanotował 250. zwycięstwo w 302 meczach. Legendarny Phil Jackson do odniesienia tylu sukcesów potrzebował 346 spotkań.

Klay Thompson rzucił 25 punktów, Stephen Curry podkręcił kostkę, ale swój występ zdążył jeszcze zaakcentować zdobyciem 17 "oczek". - Z kostką będzie wszystko w porządku - uspokaja Steph, więc sympatycy Warriors nie mają powodów do zmartwień. Drużyna z Kalifornii odniosła właśnie 43. zwycięstwo, a Spurs przegrali 22. spotkanie.

Dwie dogrywki i szalony mecz pomiędzy Brooklyn Nets oraz New Orleans Pelicans. Goście z Luizjany do przerwy prowadzili 72:52, ale po zmianie stron roztrwonili 20 punktów przewagi, a Allen Crabbe celnym rzutem za trzy doprowadził do wyrównania 13 sekund przed planowanym końcem spotkania. W pierwszych dodatkowych pięciu minutach to podopieczni Alvina Gentry'ego gonili wynik, ale na ich szczęście kluczowe akcje skutecznie przeprowadzał Jrue Holiday.

Nets nie wykorzystali ostatniego posiadania i tak przyszło im walczyć w drugiej dogrywce. Tam wszystko szło już po myśli Pelicans, wynik 14:4 mówi sam za siebie. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 138:128, a 44 punkty, 17 zbiórek, sześć przechwytów i trzy bloki miał świetnie dysponowany Anthony Davis. Rajon Rondo zanotował triple-double na poziomie 25 punktów, 10 zbiórek i 12 asyst. U przeciwników 28 "oczek" uzbierał Crabbe, a 24 Spencer Dinwiddie.

Wyniki:

Brooklyn Nets - New Orleans Pelicans 128:138 po dwóch dogrywkach (22:34, 30:38, 33:28, 31:16, 12:22)
(Crabbe 28, Dinwiddie 24, Russell 21 - Davis 44, Rondo 25, Holiday 22)

Orlando Magic - Milwaukee Bucks 104:111 (29:24, 25:26, 20:28, 30:33)
(Hezonja 23, Fournier 20, Mack 19 - Antetokounmpo 32, Middleton 21, Bledsoe 18)

Philadelphia 76ers - Los Angeles Clippers 112:98 (37:28, 32:27, 16:23, 27:20)
(Embiid 29, McConnell 17, Redick 17, Simmons 14 - Williams 23, Gallinari 22, Harris 17)

Chicago Bulls - Washington Wizards 90:101 (22:30, 24:26, 24:26, 20:19)
(Holiday 15, Portis 13, Nwaba 12, Lopez 12, Markkanen 12 - Satoransky 25, Scott 14, Porter Jr. 14, Oubre Jr. 11)

Dallas Mavericks - Los Angeles Lakers 130:123 (34:36, 31:30, 35:29, 30:28)
(Nowitzki 22, Barnes 21, Powell 19 - Randle 26, Ingram 22, Thomas 22, Lopez 16)

Golden State Warriors - San Antonio Spurs 122:105 (27:37, 31:18, 33:20, 31:30)
(Thompson 25, Green 17, Curry 17, West 13 - Aldridge 20, Anderson 20, Ginobili 13)

Phoenix Suns - Denver Nuggets 113:123 (23:28, 37:34, 29:32, 24:29)
(Warren 31, Bender 23, Jackson 20 - Chandler 26, Barton 25, Jokic 21)

Źródło artykułu: