Chavaughn Lewis zdobył 27 punktów, trafił 10 na 16 rzutów z gry i poprowadził TBV Start Lublin do zwycięstwa w stolicy Polski. Goście przez większość czasu nie potrafili złamać Legii, aż do czwartej kwarty. Tam rozpoczęła się dominacja lublinian. Wynik ostatniej odsłony - 31:16 mówi sam za siebie.
Podopieczni Tane Spaseva prowadzili w pewnym momencie spotkania 55:48, ale radość sympatyków stołecznego klubu nie trwała długo. Lublinianie szybko zwarli swoje szeregi i zaczęli przejmować kontrolę nad tym, co dzieje się na parkiecie. James Washington chybił tego dnia sporo rzutów (6/18 z gry), ale Start miał jeszcze Lewisa. Rzucający był nie do zatrzymania.
Legia Warszawa mogła liczyć na Anthony'ego Beanea, lecz ten 12 ze swoich 20 punktów zdobył w pierwszej połowie, później nie był już tak skuteczny. Chauncey Collins próbował trzymać poziom, miał 19 "oczek", ale też trzy straty i problemy z faulami - ostatecznie zszedł za popełnienie ich pięciu, a na placu boju spędził 24 minuty.
Problem, iż oprócz Beana i Collinsa, nikt się nie wyróżniał. Tomasz Andrzejewski miał dziewięć punktów, reszta nie zbliżyła się nawet do granicy dziesięciu wywalczonych "oczek". W Starcie przeboleć można nawet kiepski występ Urosa Mirkovicia, Darryl Reynolds dodał cenne 14 punktów i miał aż 12 zbiórek.
Start triumfował ostatecznie 83:71 i z bilansem 11-8 awansował już na szóste miejsce w Energa Basket Lidze. Legia (1-18) zamyka tabelę. W sobotę warszawianie dobrze radzili sobie tylko przez trzy kwarty. Ta ostatnia to już popis Lewisa i lublinian.
Legia Warszawa - TBV Start Lublin 71:83 (18:22, 13:12, 21:21, 31:16)
Legia: Beane 20, Collins 19, Andrzejewski 9, Mickelson 6, Robak 6, Selakovs 6, Wall 5, Wilczek 0, Kołodziej 0, Kukiełka 0
TBV Start: Lewis 27, Washington 15, Reynolds 14, Dutkiewicz 9, Gospodarek 5, Ciechociński 4, Szymański 4, Zalewski 4, Mirkovic 1, Czerlonko 0.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: To sygnał dla związków sportowych