Koszykarze Anwilu po bardzo dobrym spotkaniu pokonali Stelmet BC Zielona Góra 92:89. Tym samym po dziesięciu latach Superpuchar znów trafił w ręce zawodników z Włocławka.
- Ograć Stelmet BC jest zawsze dużą frajdą. To mistrz Polski, który od kilku lat prezentuje wysoki poziom. Jednak z powodu tego zwycięstwa nie można popadać w hurraoptymizm - zauważa Paweł Leończyk, podkoszowy Anwilu Włocławek.
- Ten mecz pokazał, że idziemy w dobrą stronę. Była dobra energia, walka, zaangażowanie - dodaje.
Jest on jednym z trzech zawodników, którzy zostali z poprzedniego składu. Leończyk w ćwierćfinale PLK musiał przełknąć gorycz porażki, po tym jak Anwil został wyeliminowany przez Czarnych Słupsk. Włocławianie do play-off przystępowali z pierwszego miejsca.
ZOBACZ WIDEO Niezwykła przygoda Aleksandra Doby. Stracił łączność ze światem, ratował go grecki statek
- Nie pompujmy balonika, bo dla nas się to fatalnie zakończyło w poprzednim sezonie. To była nauczka na przyszłość. Lepiej siedzieć cicho i robić swoje - przypomina zawodnik.
Teraz zespół jest zbudowany w nieco inny sposób. Igor Milicić postawił na szybkość i atletyzm. Gra z kontrataku ma być głównym atutem Anwilu.
- Mamy fajny zespół, nieco inny od tego, który był w zeszłym sezonie. Staramy grać szybciej, trener nas do tego zachęca. Myślę, że to całkiem nieźle wychodziło nam w spotkaniu ze Stelmetem BC - zauważa Leończyk, który zdobył 14 punktów. Był czwartym strzelcem zespołu. Jemu styl nowego Anwilu pasuje.
- Mi taka gra jak najbardziej odpowiada, dlatego trener zdecydował się mnie zostawić w składzie - przyznaje.