- Zimny prysznic nigdy nie zaszkodzi, bo nie niósł za sobą większych konsekwencji - mówił po porażce z Armenią na zakończenie fazy grupowej Tomasz Niedbalski, szkoleniowiec naszej reprezentacji.
Wtedy Biało-Czerwoni zaczęli mecz od prowadzenia 17:0 i przegrali. Porażka nie miała większych konsekwencji, bowiem nasi koszykarze mieli już zapewnione pierwsze miejsce w grupie.
Tym razem Polacy prowadzili na starcie 16:3. Mecz ponownie przegrali. Konsekwencja jest taka, że marzenia o awansie do Dywizji A trzeba odłożyć przynajmniej na rok. Piątkowy wynik jest katastrofą.
Niestety po doskonałym początku gra naszych młodych zawodników ponownie się zacięła. Rywale wrócili do gry w bardzo szybkim tempie i już w drugiej kwarcie mieli nawet pięciopunktową przewagę. Nasi gracze znowu nie byli w stanie znaleźć recepty na obronę strefową rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor UFC uderzył kibica (VIDEO)
Gra naszej ekipy poprawiła się po zmianie stron. W 28 minucie było nawet 53:47 i wydawało się, że wszystko wróciło na właściwe tory. Niestety. Zawodnicy z Wielkiej Brytanii w decydujących minutach zdołali odwrócić losy meczu - zaliczyli serię 16:2. I to oni zagrają o awans.
Na pięć minut przed końcem ekipa z wyspy prowadziła 63:55. Biało-Czerwoni zaczęli mocny finisz. W końcówce akcję na triumf i przedłużenie marzeń o Dywizji A miał Marcel Ponitka. Spudłował. Dlatego w walce o awans Polaków już nie będzie.
- W ramach przygotowań do turnieju rozegraliśmy 8 sparingów, przegrywając jeden z Macedonią. Ta porażka mocno pobudziła zespół z kolejnych spotkaniach ze Szwecją. Liczę, że teraz będzie podobnie - niestety te słowa trenera Niedbalskiego nie spełniły się.
Czterech koszykarzy z dwucyfrową zdobyczą punktową nie wystarczyło. 21 strat w tym niemal najważniejszym meczu turnieju w Oradei miało znaczenie.
Polska - Wielka Brytania 69:71 (21:16, 16:22, 14:9, 18:24)
Punkty do Polski: Daniel Gołębiowski 15, Marcel Ponitka 12, Mikołaj Kurpisz 12, Jakub Musiał 11, Szymon Kiwilsza 8, Aleksander Dziewa 7, Tomasz Żeleźniak 2, Michał Kolenda 2, Michał Jędrzejewski 0, Jakub Kobel 0.