W czwartkowym spotkaniu w Słupsku koszykarze Anwilu Włocławek prowadzili już różnicą dziewięciu punktów w czwartej kwarcie (71:62), ale ostatnie minuty meczu rozegrali na tyle nieroztropnie, że to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa (83:76).
- Mieliśmy dobry moment w czwartej kwarcie, ale daliśmy rywalom wrócić do meczu. Szkoda, że taka sytuacja się nam przytrafiła - mówi Kacper Młynarski, koszykarz Anwilu.
Włocławianie już w czwartek powinni zapewnić sobie awans do półfinału. Nie potrafili jednak dobić rywala, który praktycznie leżał już na deskach. - Po czasie, który wziął trener Stelmahers, kompletnie się pogubiliśmy. Zwolniliśmy, zamiast przyspieszyć. To było niepotrzebne - zauważa Kamil Łączyński, rozgrywający "Rottweilerów".
Słupszczanie zaczęli się stopniowo podnosić, a goście popełniać proste błędy. Seria punktowa gospodarzy 16:0 zadecydowała o tym, że obie drużyny po raz piąty zagrają ze sobą w ćwierćfinale PLK.
ZOBACZ WIDEO Kosmiczna asysta Luki Rupnika! Zobacz 7 najlepszy akcji ostatniej kolejki Ligi ACB
- Wiedzieliśmy o tym, że 10-punktowa przewaga nic nie znaczy. Mecze w play-off pokazują, że można to odrobić w ciągu trzech posiadań, czyli w około 90 sekund - tłumaczy Igor Milicić.
Szkoleniowiec Anwilu docenia klasę rywala. Mówi, że wyniki i gra słupszczan to nie przypadek. - To charakterna drużyna, która pod koniec sezonu zasadniczego pokazała swoją moc - zauważa Chorwat.
W niedzielę (piąte spotkanie, początek 17:45) taka drzemka będzie bardzo kosztowna. Ewentualny brak awansu do półfinału byłby dużym ciosem dla klubu, który fazę zasadniczą zakończył na pierwszym miejscu.
- Będziemy gotowi do walki przez 40 minut - zapowiada Milicić.
Kto to jest ten Wasiek? :/