Zrobili to! Boston Celtics, pierwsza drużyna Wschodu, wyrównała stan serii w ćwierćfinale przeciwko Chicago Bulls. Isaiah Thomas nie trafiał zza łuku (1/9), ale poza tym wywalczył 33 punkty, miał siedem asyst i poprowadził Koniczynki do być może kluczowego zwycięstwa w całej rywalizacji. Gerald Green dodał 18 "oczek", a Al Horford 15 punktów oraz 12 zbiórek.
Celtowie świetnie rozpoczęli mecz, pierwsza kwarta padła ich łupem w stosunku 30:18, a następnie prowadzili też 41:21. Wydawało się, iż podopieczni Brada Stevensa kontrolują to, co dzieje się na parkiecie, ale sytuacja uległa zmianie w trzeciej odsłonie. Chicago Bulls musieli mocno się zmotywować, bo od wyniku 53:63, doprowadzili do stanu 65:63. Robin Lopez dał im to dwupunktowe prowadzenie, ławka rezerwowych eksplodowała, ale ta seria podrażniła rywali.
Radość sympatyków drużyny z Illinois nie trwała długo. Uaktywnił się Isaiah Thomas, który zdobył 10 z 12 punktów drużyny, kiedy tym razem to ona zanotowała zryw 12-0. Goście odzyskali przewodnictwo, mieli 75:65 i w decydującej partii pielęgnowali już wypracowaną wcześniej zaliczkę. Bulls byli bezradni, Celtics triumfowali ostatecznie 104:95 i w serii do czterech zwycięstw, mamy remis 2-2. Rywalizacja powraca do TD Garden. Piąty mecz w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.
- Tak jak w poprzednim spotkaniu, dużo energii kosztował nas powrót do meczu. Powinniśmy lepiej zaczynać spotkania tu u siebie w domu, a nie później desperacko odrabiać straty. Myślę, że oni wykonali świetną robotę, trzymali się planu, trafiali trudne rzuty w ataku - nie ma wątpliwości Dwyane Wade, zdobywca 13 "oczek".
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: To będzie piekło i wielkie przeżycie, tworzymy nową historię KSW
Zły wpływ na Bulls ma absencja Rajona Rondo, który złamał kciuk, a dwa mecze w Chicago pokazały, że bez niego ani rusz. Trener Fred Hoiberg pierwszy raz od 10 kwietnia desygnował do gry Isaiaha Canaana, a ten w 34 minuty zdobył niezłe 13 punktów, chociaż nawet ten zabieg nie uchronił ich od porażki. Gospodarze trafili tylko 5 na 24 oddane rzuty za trzy, Jimmy Butler miał 33 "oczka", a 13 uzbierał ich Hiszpan, Nikola Mirotić.
- Mentalnie i emocjonalnie mnie tutaj nie ma. Ja po prostu wczuwam się w to, co dają mi koledzy, czerpię od nich. Bycie tu to coś, co w pewnym sensie oczyszcza mój umysł, jestem dzięki temu skupiony i zdrowy - mówi Isaiah Thomas, którego młodsza siostra zginęła w wypadku samochodowym ponad tydzień temu. Koszykarz czas pomiędzy meczami spędza ze swoją rodziną w mieście Tacoma.
- Dziś mieliśmy świetną okazję - mówił po meczu trener LA Clippers, Doc Rivers. - Ale naprawdę nie mogliśmy trafić w końcówce - dodał niezadowolony. Jego drużyna siedem minut przed końcem spotkania prowadziła 87:80, lecz Utah Jazz znaleźli sposób, aby odrobić straty i wygrać 105:98.
Duży wpływ na ten sukces Mormonów z Salt Lake City miał Joe Johnson, który w kluczowym momencie zdobył 11 punktów z rzędu i doprowadził do stanu 91:90. W całym meczu Iso Joe zapisał na swoim koncie 28 "oczek", pięć asyst i pięć zbiórek, trafiając 12 na 17 oddanych rzutów z gry. - Kiedyś nazywano go Joe Jezus. Ma na to wpływ jego równowaga, jest tak pewny z piłką - mówił trener zwycięzców, Quin Snyder.
Jazz zwyciężyli w pierwszym meczu w Hollywood, dwa następne padły łupem Clippers, a teraz znów parkiet w roli zwycięzców opuszczali ci pierwsi. Goście niedawno stracili Blake'a Griffina, a w czwartym spotkaniu serii tylko dziewięć minut grał lider Jazzmanów, Gordon Hayward. 27-latek miał problemy, wynikające z zatrucia pokarmowego. Do składu wrócił jednak Rudy Gobert i trafił wszystkie sześć rzutów z gry, francuski środkowy miał 15 punktów oraz 13 zbiórek, jego wsparcie okazało się bardzo istotne.
Dla Clippers 27 "oczek", dziewięć zbiórek i 12 asyst uzbierał Chris Paul, ale sam rozgrywający nie był zadowolony ze swojej postawy. - Muszę lepiej organizować grą i być pewny, że koledzy będą rzucali z dogodnych pozycji - mówił CP3. Jamal Crawford miał 25 punktów, zabrakło trafień J.J. Redicka (2/7 za trzy), Marreese'a Speightsa (0/3 za trzy) i Luca Richarda Mbah a Moute (1/5 za trzy). LAC mimo wszystko umieścili w koszu 11 na 32 oddane rzuty zza łuku, dzięki pięciu "trójką" Crawforda i dwóm Raymonda Feltona.
Wyniki:
Chicago Bulls - Boston Celtics 95:104 (18:30, 28:27, 24:22, 25:25)
(Butler 33, Canaan 13, Mirotic 13, Wade 11 - Thomas 33, Green 18, Horford 15)
Stan rywalizacji: 2-2
Utah Jazz - Los Angeles Clippers 105:98 (24:26, 31:26, 22:28, 28:18)
(Johnson 28, Hood 18, Favors 17 - Paul 27, Crawford 25, Jordan 12, Redick 12)
Stan rywalizacji: 2-2