Szczecinianie walczyli bardzo dzielnie w Słupsku niemal do samego końca. Początek spotkania wcale na to nie wskazywał, jednak z biegiem czasu gra drużyny z zachodniego Pomorza zaczęła wyglądać coraz lepiej. - To było naprawdę ciężkie spotkanie. Wiedzieliśmy o tym, że takie będzie, ale tym fatalnym początkiem jeszcze bardziej utrudniliśmy sobie zadanie. Powrót do meczu kosztował nas jednak bardzo dużo sił - rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź Paweł Kikowski.
- Wygraliśmy zbiórki, jednak niestety nie miało to przełożenia na wynik końcowy. Zostawiliśmy kawał serca na parkiecie, jednak w dogrywce to Czarni lepiej wykorzystywali swoje okazje do zdobywania punktów i wygrali ten mecz. Ja ze swojej strony bardzo dziękuję naszym kibicom, którzy przyjechali na mecz ze Szczecina i dzielnie nas wpierali. Teraz przed nami mecz z Kutnem i to na nim musimy się skupić - dodał polski rzucający.
Kikowski dwoił się i troił w tym meczu, aby przedłużyć nadzieję swojej drużyny na udział w fazie play-off. 29-latek rozegrał kolejne świetne spotkanie w tym sezonie, a w Hali Gryfia na swoim koncie zapisał 29 punktów, 4 zbiórki oraz 2 asysty. Przede wszystkim popisał się jednak efektownym wejściem pod kosz, które zapewniło jego drużynie dogrywkę. - Jeżeli nie trafia się za trzy to trzeba penetrować. Wybrałem takie rozwiązanie, bo wydawało mi się, że jeżeli gonimy i uda nam się doprowadzić do tej dogrywki to pykniemy w niej Czarnych. Bez sensu było rzucać za trzy przy ich obronie, dlatego zdecydowałem się na akcje penetracyjną. Niestety w dogrywce jednak nie udało się wygrać - zakończył Kikowski.
Porażka w Słupsku oznacza, że niemal na pewno koszykarze Kinga Szczecin nie zagrają w fazie play-off. W następnej kolejce podejmą na własnym parkiecie Polfarmex Kutno i będzie to dla nich przedostatni mecz w tym sezonie przed własną widownią.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu