- To spotkanie zdecydowanie miało atmosferę play-offów. Dało się to wyczuć - komentował mecz w Dąbrowie Górniczej Russell Robinson, amerykański rozgrywający Kinga Szczecin.
Trzecia porażka z rzędu mocno komplikuje sytuację szczecińskiej drużyny, która z bilansem 13 zwycięstw i 14 porażek jest obecnie na dwunastej pozycji. Matematycznie King nadal jest w grze. Przegrana 79:90 z MKS-em mocno pokrzyżowała plany marszu do ósemki.
W Dąbrowie King dobrze zaczął, ale przespał trzecią kwartę. W niej gospodarze wywalczyli aż 31 punktów, obejmując prowadzenie 72:60. - Nawet po tej doskonałej kwarcie gospodarzy walczyliśmy do samego końca. Mieliśmy nawet swoje szanse, żeby odwrócić losy tego meczu - mówi Robinson.
To właśnie gracz zza wielkiej wody w czwartej kwarcie szalał, aby King z południa Polski zdołał wywieźć jednak zwycięstwo. Spotkanie zakończył z dorobkiem 21 punktów (12 z nich w ostatniej ćwiartce), 9 zbiórek i 7 asyst.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Skwierawski: Nie róbmy z Bońka Janusza Korwin-Mikkego
Szczecinianie zmniejszyli straty do trzech oczek, ale na więcej już MKS nie pozwolił. - W ważnym momencie nie trafiliśmy kilku rzutów i rywal obronił swoją przewagę. Zabrakło trochę skuteczności do triumfu - zakończył amerykański gracz.
Serię porażek King przerwać może w niedzielę. Wtedy to we własnej hali gościć będzie Miasto Szkła Krosno. Marząc o ósemce, szczecinianie przegrać - nie tylko tego meczu - nie mogą.