Mnóstwo zwrotów akcji i ważna wygrana MKS-u

Materiały prasowe /  Materiały prasowe MKS Dąbrowa Górnicza / autor Adrianna Antas
Materiały prasowe / Materiały prasowe MKS Dąbrowa Górnicza / autor Adrianna Antas

W obu obozach zdawali sobie sprawę, że przegrana w środę nie wchodzi w grę. Lepiej rozpoczęli goście, potem dominowali gospodarze, a w nerwowej końcówce lepsi okazali się gracze z Dąbrowy Górniczej. MKS pokonał Kinga Szczecin 90:79.

MKS marząc o historycznym, bo pierwszym awansie do fazy play-off w środę musiał obronić swoją małą twierdzę. Wilki kąsały niesamowicie. Widać, że krótka przerwa od meczów im pomogła. Wygrać im się jednak nie udało, a gospodarze są coraz bliżej ćwierćfinałów.

Szczecinianie rozpoczęli mocno, przypominając siebie z najlepszych meczów. Grali szybko i skutecznie. "Siedziała" trójka i po pierwszej mocno ofensywnej kwarcie prowadzili 28:23.

MKS długo gonił. Swego dopiął w 15 minucie. Dobrze grający Kerron Johnson zdobył swoje kolejne punkty, a jego team objął prowadzenie 33:32. Na przerwę to jednak King schodził prowadząc, a największa w tym zasługa jedenastu punktów Roberta Skibniewskiego.

Po zmianie stron na parkiet powrócili... zupełnie odmienieni podopieczni Drażena Anzulovicia. Kapitalna defensywa pozwoliła im wejść w drugą połowę serią 16:3. Gospodarze zupełnie zdominowali wydarzenia na parkiecie, wypracowali sobie dwunastopunktową przewagę i taką też utrzymali do końca trzeciej ćwiartki.

Decydującą część meczu od punktów rozpoczął Russell Robinson, który niemal w pojedynkę rozpoczął pogoń za gospodarzami. Amerykański rozgrywający był bardzo aktywny, wymuszał dużo przewinień i trafiał z linii rzutów wolnych. Dzięki niemu, na cztery minuty przed końcem, straty Kinga wynosiły już tylko 3 oczka.

Końcówka należała jednak do gospodarzy. Arcyważne zbiórki w ataku zaliczył Jakub Parzeński, ważny przechwyt dołożył Piotr Pamuła. King natomiast zgubił skuteczność i wygrać nie zdołał.

Robinson w samej czwartej kwarcie zaliczył 13 punktów (22 w całym meczu). Dołożył do tego 9 zbiórek i 7 asyst. Wspierał go Jakub Garbacz, ale to nie wystarczyło. Po niezłej pierwszej części, w drugiej "nie było" Travisa Releforda.

Gospodarze bohaterów mieli przynajmniej kilku. Parzeński zaliczył 16 punktów i 9 zbiórek, z czego 5 w ataku. Niezwykle aktywny był Bartłomiej Wołoszyn (obok 16 oczek 5 zbiórek i 4 asysty), a swoje tradycyjnie dołożył Johnson.

MKS wygrał, czyniąc bezcenny krok w kierunku fazy play-off. Szczecinianie z kolei mocno oddalili się od ósemki, aczkolwiek matematyczne szanse nadal mają.

MKS Dąbrowa Górnicza - King Szczecin 90:79 (23:28, 18:17, 31:15, 18:19)

MKS: Kerron Johnson 18, Jakub Parzeński 16, Bartłomiej Wołoszyn 16, Jeremiah Wilson 13, Witalij Kowalenko 9, Przemysław Szymański 7, Piotr Pamuła 7, Byron Wesley 4, Marcin Piechowicz 0, Patryk Wieczorek 0.

King: Russell Robinson 21, Robert Skibniewski 11, Paweł Kikowski 9, Travis Releford 8, Marcin Dutkiewicz 8, Jakub Garbacz 7, Zach Robbins 6, Michał Nowakowski 5, Zane Knowles 2, Szymon Łukasiak 2.

ZOBACZ WIDEO SSC Napoli trafiło, ale nie zatopiło Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: