Drużyna z Kutna od wielu tygodni zmaga się przede wszystkim z brakiem odpowiedniej rotacji. Oprócz tego u zawodników potęguje się rozczarowanie i złość nieudanym sezonem, co skutkuje czasami przewinieniami technicznymi.
- Nasza sytuacja w rozgrywkach jest taka, że zawodnicy reagują bardzo emocjonalnie. Staramy się trzymać nerwy na wodzy, jednak to jest sport i czasami trudno je utrzymać. Sędziowie muszą podjąć decyzję w ułamku sekundy i nie jest to prosta rzecz. Według mnie nie było to główną przyczyną naszej porażki - tłumaczy trener Krzysztof Szablowski.
Przypomnijmy, że Rosa Radom wygrała w Kutnie 76:65. Pierwsza połowa nie wskazywała jednak na taki scenariusz, gdyż Farmaceuci grali w tym okresie więcej niż dobrze. Do przerwy na tablicy świetlnej widniał remis po 32.
- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Może kilka niepotrzebnych i nietrafionych rzutów z dystansu spowodowało nasze zdenerwowanie, jednak mecz cały czas był na styku - analizuje Maksym Sałasz.
ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek
Wszystko jednak posypało się w drugiej połowie, w której gospodarze opadli z sił, a goście z Radomia umiejętnie wykorzystywali swoje przewagi. Brak szczelnej defensywy Polfarmeksu sprawił, iż podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego "odjechali rywalom".
- W drugiej połowie nie zagraliśmy już tak dobrze w defensywie. Rosa była wyraźnie lepsza w zbiórkach i to mogło zaważyć na naszej porażce. Chciałbym podziękować również naszym kibicom, którzy cały czas nas wspierają - dodaje 20-letni silny skrzydłowy.