W niedzielnym spotkaniu 22. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki zespół MKS-u Dąbrowa Górnicza przegrał na wyjeździe z Rosą 85:90. Podopieczni Drażena Anzulovicia ponieśli dziesiątą porażkę w sezonie, wskutek czego mają gorszy bilans od wicemistrzów kraju (13-10 przy 14-9 radomian) i zamienili się z nimi miejscami w tabeli. Gracze Wojciecha Kamińskiego są teraz na piątej pozycji.
- Ten mecz był trudny. Wiadomo, że zwycięstwo było bardzo potrzebne obu drużynom. Walka była do końca, zaskoczyła nas obrona strefowa, nie mogliśmy sobie z nią poradzić, to był klucz do zwycięstwa. W drugiej kwarcie Rosa się napędziła i skończyło się tak, a nie inaczej - podkreślił po ostatniej syrenie Przemysław Szymański.
Przez 17 minut spędzonych na parkiecie skrzydłowy zdobył dziewięć punktów, notując skuteczność 3/4 z gry. Ponadto miał cztery zbiórki, dwie asysty i przechwyt.
W drugiej kwarcie gospodarze mieli świetną serię szesnastu zdobytych punktów, bez odpowiedzi gości. - Nie możemy tak grać, jeżeli chcemy wygrać na tak trudnym terenie - zaznaczył Szymański.
Mimo wszystko, w czwartej odsłonie dąbrowianie zdołali zmniejszyć straty. Zabrakło im jednak "zimnej krwi", popełnili kilka niepotrzebnych strat. - Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Niestety się zdarzyły i skończyliśmy mecz przegraną - przyznał 32-latek.
ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka