Potwierdzeniem kapitalnej formy Filipa Zegzuły w ostatnich tygodniach był występ w niedzielnym meczu 22. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Rosa wygrała 90:85, a rozgrywający zdobył 15 punktów, będąc trzecim najlepszym strzelcem swojej drużyny. Większą zdobyczą mogli się pochwalić tylko doświadczony Robert Witka (16 "oczek") i jeden z liderów wicemistrzów kraju, Michał Sokołowski (19).
Rodowity radomianin znalazł uznanie w oczach serwisu WP SportoweFakty, który umieścił go w najlepszej piątce tej serii gier. W niedzielę spędził na parkiecie blisko 24,5 minuty. Zanotował skuteczność 4/8 z dystansu, ponadto wykorzystał trzy z czterech rzutów wolnych. Miał dwie zbiórki i przechwyt. W ogóle nie było po nim widać zmęczenia, a w ciągu dwunastu dni rozegrał przecież sześć spotkań! Maraton rozpoczął 1 marca, od sensacyjnie wygranego po dogrywce przez pierwszoligowe rezerwy radomskiego klubu starcia z Legią. Trzy dni później zagrał w Inowrocławiu, by 7 marca pomóc ekstraklasowemu zespołowi w Szczecinie, a dobę później kolegom z zaplecza PLK w Bydgoszczy. W ostatnią sobotę, o godz. 18, rozpoczął mecz przeciwko SKK Siedlce, w którym zanotował aż 31 punktów, a kilkanaście godzin później był do dyspozycji Wojciecha Kamińskiego.
Rosa odniosła szóste z rzędu i czternaste w ogóle zwycięstwo w bieżącym sezonie. Po pierwszych dziesięciu minutach przegrywała jednak 16:22. - Był to bardzo trudny mecz dla nas. Dąbrowa postawiła twarde warunki, zaczęła od mocnego uderzenia. Pierwsza kwarta była słaba w naszym wykonaniu, zagraliśmy ospale w obronie, "otworzyliśmy" Piotra Pamułę. W drugiej poprawiliśmy defensywę - podkreślił Zegzuła. Druga odsłona zakończyła się po myśli jego i kolegów (28:18).
- Strefa, którą trener postawił, pociągnęła nas do wygranej. Wyszliśmy na dziesięciopunktowe prowadzenie, utrzymaliśmy wynik. Było trochę błędów w końcówce, ale to my możemy cieszyć się ze zwycięstwa - zaznaczył 22-latek.
Zobacz wideo: Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy
W pewnym momencie gospodarze zanotowali kapitalną serię kilkunastu zdobytych "oczek", bez jakiejkolwiek odpowiedzi przeciwników. - Jarek Zyskowski trafiał szalone rzuty, bardzo dobra postawa, Daniel Szymkiewicz kreował grę i poszło - skomentował z uśmiechem przesympatyczny zawodnik.
W czwartej kwarcie MKS zaczął niebezpiecznie zbliżać się do Rosy, niwelując dystans. - Doszło ogromne zmęczenie, rywal wyszedł agresywnie na cały plac, nie miał nic do stracenia, chciał przechwycić piłkę, kilka razy mu się to udało, ale na szczęście zachowaliśmy zimną krew i wygraliśmy - powiedział Zegzuła.
Obwodowy dostaje coraz więcej minut od Kamińskiego i potwierdza, że warto na niego stawiać. Odpłaca się bardzo dobrą grą i zaangażowaniem. - W tym spotkaniu pierwsze wejście nie było dobre, ale trener dał mi drugą szansę i myślę, że ją wykorzystałem - zakończył.