- Przede wszystkim bardzo się cieszymy, bo wiemy, że ten sezon nam się naprawdę fajnie układa, aczkolwiek mało było meczów, w których kilka minut przed końcem wynik był rozstrzygnięty. Cieszymy się, że wszyscy mogli zagrać, wyjść na boisko i z tego, co widzę każdy zapunktował. Zrobiliśmy swoje. Rzuciliśmy ponad 100 punktów. Kibice zadowoleni, my również. Można było stracić mniej, ale zespół z Siedlec był mocno osłabiony kadrowo. Fajnie, że wykorzystaliśmy to na ile się dało - powiedział po zakończeniu sobotniego spotkania Paweł Lewandowski.
To drugi mecz z rzędu, w którym Spójnia Stargard odniosła wysokie zwycięstwo. Pokonała na wyjeździe Noteć Inowrocław 92:65 a w sobotę wygrała przed własną publicznością z SKK Siedlce 104:70. W obu spotkaniach zagrała od początku do końca z pełną koncentracją i mobilizacją. Trochę inaczej wyglądało to w pierwszej części sezonu, gdy wyniki były korzystne, ale stargardzianie spinali się dopiero na końcówki, w których wyraźnie dominowali nad przeciwnikami.
- Nie da się całego sezonu grać równo. Mamy szerszą ławkę w porównaniu z zespołem z Siedlec, natomiast generalnie to jest ośmiu graczy. Powoli po różnych kontuzjach dochodzi do formy Paweł Bodych. Wszedł na parę minut na parkiet Konrad Koziorowicz. Mamy troszkę szerszy wachlarz graczy - zaznaczył trener Krzysztof Koziorowicz.
Rzeczywiście w porównaniu z ostatnimi przeciwnikami to jego zespół miał więcej potencjału wśród zmienników. W kontekście następnych spotkań istotne jest odblokowanie kolejnych rezerwowych. Szansę dostali w sobotę Bartłomiej Berdzik i Jacek Stefanowicz, którzy zdobyli punkty. Częściej w rotacji mogą się jednak znaleźć Paweł Bodych oraz Konrad Koziorowicz. Obaj są już ograni na poziomie I ligi jednak potrzebowali czasu na powrót do formy po kontuzjach.
PA: Manchester City nie dał rady II-ligowcowi [ZDJĘCIA ELEVEN]
Jak ważna jest ich rola pokazuje rozkład minut z pojedynku przeciwko SKK. Najbardziej eksploatowani zawodnicy - Marcin Dymała i Hubert Pabian na parkiecie spędzili o blisko 10 minut mniej niż ich średni czas gry w meczach. Mimo tego ich efektywność nie była wcale mniejsza. Koszykarze sami sobie zapracowali na taką sytuację. Świetnie zaczęli mecz. Nie musieli odrabiać strat a po 20 minutach prowadzili 56:32. To spowodowało, że już pod koniec pierwszej połowy trener Koziorowicz mógł swobodniej rotować składem.
- Czas spędzony na parkiecie przez Koziorowicza i Bodycha to 28 minut odpoczynku dla podstawowych koszykarzy a oni przy tym nie robią krzywdy a czasem wręcz potęgują naszą przewagę. Dlatego łatwiej się gra - przyznał stargardzki szkoleniowiec.