W sobotę ACK UTH Rosa zrewanżowała się "z nawiązką" Zetkamie Doral Nysie Kłodzko za porażkę 60:66 w pierwszym spotkaniu. Wygrała 79:58, znacznie zbliżając się do triumfu przede wszystkim dzięki kapitalnej trzeciej kwarcie, zakończonej wynikiem 22:6.
- Mecz w Kłodzku był w naszym zasięgu, końcówka zadecydowała o tym, że rywale nam "odjechali". W Radomiu udało się wygrać. Podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani, z zamiarem, żeby się odegrać i pokazać, kto jest lepszy - podkreślił Mateusz Szczypiński.
Był on jednym z najlepszych strzelców tego pojedynku i jednym z głównych autorów zwycięstwa. Przez ponad 23,5 minuty spędzone na parkiecie zdobył 15 punktów. Zanotował skuteczność 6/11 z gry, w tym 3/7 z dystansu. Do swojego dorobku dołożył pięć zbiórek i cztery asysty.
- Jestem zadowolony z tego, że mogłem się pokazać i dostałem zaufanie od trenera. Nie liczą się jednak statystyki indywidualne, ale przede wszystkim zwycięstwo drużyny. Passa została przerwana. U siebie czujemy się mocni, bo wygrywaliśmy już z zespołami z czołówki, i oby tak dalej - zaznaczył 18-latek.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje
Rezerwy wicemistrzów Polski wygrały po raz pierwszy w 2017 roku. We wcześniejszych pięciu starciach musiały przełknąć gorzką pigułkę.
Na początku meczu gospodarze nie mogli wstrzelić się z dystansu. Gdy to się jednak stało, ten element był jedną z ich najgroźniejszych broni. - Wiadomo, że jak rzut "siedzi", to można zbudować przewagę w kilka minut, a jeśli nie, to trzeba grać konsekwentnie w obronie i wyprowadzać kontry. Tak też było z nami - gdy nie wpadało, to przeprowadzaliśmy szybkie ataki i wynik sam się ułożył do połowy - zwrócił uwagę Szczypiński.