A zadania łatwego zespół SKK Siedlce nie miał, gdyż do grodu nad Brdą przyjechał osłabiony brakiem swojego najlepszego strzelca, Rafała Króla, a w dodatku nie w pełni sił był drugi najlepszy punktujący ekipy, kapitan Rafał Sobiło. To sprawiło, że choć Astoria także miała swoje problemy kadrowe (nie zagrali Patryk Gospodarek i Adrian Barszczyk), to jednak goście wydawali się być w trudniejszej sytuacji. Parkiet to jednak zweryfikował.
- Przyjechaliśmy tutaj w takim, a nie innym składzie. Gdzieś musieliśmy wygrać. Padło akurat na Bydgoszcz - powiedział po spotkaniu trener SKK, Teohar Mollov. To, co nie udało się siedlczanom tydzień wcześniej (porażka po dogrywce w Poznaniu - 80:93), udało się w następnym meczu w Bydgoszczy. Decydująca była trzecia kwarta, wygrana 21:12.
Ostatnie dziesięć minut meczu było już wymianą cios za cios. A że oba zespoły zadały ich tyle samo - po 28, wypracowana wcześniej przewaga, pozwoliła SKK spokojnie dowieźć wygraną do końca. W dodatku niewiele zabrakło, aby pękła w ich wykonaniu bariera trzycyfrowa. - Trudno przegrać mecz, kiedy zdobywa się 96 punktów. Dobrze rzucaliśmy - na niezłym procencie, więc to był klucz do wygranej, ale przede wszystkim to, że zawodnicy pokazali charakter - podsumował Mollov.
Kolejny mecz będzie dla jego podopiecznych dużo bardziej wymagający. Rywalem siedleckich graczy będzie bowiem warszawska Legia, a mecz ten zaplanowany jest w dodatku dzień wcześniej niż pozostałe starcia, rozegrane w ramach 20. kolejki I ligi. Spotkanie to odbędzie się w stolicy już we wtorek, 31 stycznia, o godzinie 20:00. A warto dodać, że legioniści w chwili obecnej notują serię dziesięciu wygranych z rzędu.
ZOBACZ WIDEO Drużyna Kamila Grosickiego uratowała remis dzięki asyście bramkarza [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS]