[b]
WP SportoweFakty: Po meczu w Sopocie kibice Anwilu mogli odetchnąć i powiedzieć: w końcu zespół wygrał z kimś dobrym na wyjeździe. Czy takie nastroje panowały także w waszej szatni?[/b]
Kamil Łączyński: Jak najbardziej. Trefl przed tym pojedynkiem zajmował trzecie miejsce w tabeli, co świadczyło o klasie zespołu. Zwłaszcza w meczach u siebie sopocianie są fenomenalnie dysponowani. Uważam, że my w tym spotkaniu pokazaliśmy dużo jakości, byliśmy zaangażowani od samego początku. Nie zwiesiliśmy głów nawet w momencie, kiedy gospodarze mieli serię punktową i nam odjechali.
To była znakomita promocja polskiej koszykówki.
- Takie pojedynki pokazują, że nasza liga nie jest taka słaba, jak to niektórzy mówią. To że nie w każdym meczu są efektowne wsady czy gra na 60-procentowej skuteczności, nie oznacza, że poziom jest niski. Wręcz przeciwnie - spotkania są toczone w dobrym tempie. Jest bardzo duża rywalizacja, mocna walka fizyczna. To odgrywa w naszej lidze kluczową rolę.
Ostatnio toczy się zażarta dyskusja na temat stanu polskiej koszykówki. Jak jest z rozgrywkami PLK?
- Trzeba rozpocząć od tego, że każdy ma swoje oczekiwania wobec rozgrywek. Mówię o kibicach, dziennikarzach, ekspertach, a kończąc na trenerach i zawodnikach. Ja, jako zawodnik mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: liga nie jest tak słaba, jak to niektórzy mówią. Zresztą - jestem w środku całego układu, więc czemu mam o niej mówić źle? Uważam, że każdy z nas ciężko pracuje każdego dnia, by się rozwijać i iść do przodu.
ZOBACZ WIDEO Manchester United przegrywa, ale i tak jest w finale - zobacz skrót meczu z Hull [ZDJĘCIA ELEVEN]
To dla pana najlepszy sezon w karierze?
- Moje statystyki są najlepsze w karierze, więc na to pytanie mogę odpowiedzieć twierdząco. Dostaję duże wsparcie od trenerów. To procentuje. Czuję się pewnie na boisku, bo wiem, że sztab szkoleniowy mi ufa.
[b]
Szczególnie wskaźnik asyst (5,7) robi wrażenie.[/b]
- Zawsze byłem zawodnikiem pick&rollowym. Lubiłem gry dwójkowe. Staram się szukać takich sytuacji, w których można związać dwóch zawodników, tak aby nieco rozciągnąć obronę. Po takich zagraniach odrzucam piłkę na obwód albo pod kosz. Mamy koszykarzy, którzy świetnie ścinają pod kosz - Sobina i Leończyka. Oni mają na tyle dobry chwyt piłki, że świetnie mi się z nimi współpracuję. A i strzelcy są wybitni - Chyliński, Haws, Jaramaz.
Jak gra Anwilu Włocławek zmieniła się po transferze Jamesa Washingtona?
- James potrafi grać jeden na jeden, zdobywać punkty, ale także wykreować pozycje kolegom do rzutu. Na tę chwilę śmiało mogę powiedzieć, że jego transfer jest strzałem w dziesiątkę.
Atutem Washingtona jest szybkość.
- James jest szybki, ale nie jest szybszy ode mnie (śmiech). Żartuję. Nie ukrywam, że fajnie wkomponował się do zespołu. Jest duszą towarzystwa. Nie siedzi z boku, wspiera wszystkich.
Czy wąska rotacja krajowymi zawodnikami jest problemem?
- Nie. Mamy trzecie miejsce w tabeli. Powiem więcej: stanowimy o sile tego zespołu. Skład jest tak zbudowany, iż gracze z polskimi paszportami są na tyle wartościowi, że brak jednego czy drugiego nie jest problemem. Brak w ostatnich meczach Dmitriewa sprawił, że szansę otrzymał Kacper Młynarski, który świetnie ją wykorzystał. Zaczął grać regularnie, zyskał zaufanie trenera i to procentuje.
Rozmawiał Karol Wasiek