WP SportoweFakty: Zna pan dobrze oficjalny hymn Miasta Szkła Krosno?
Dariusz Wyka: Oczywiście, że tak. Zawsze przed meczem nucimy sobie go pod nosem. Znamy dokładnie jego słowa. Na pewno jest to bardzo fajny utwór.
[b]
W hymnie można usłyszeć "Krosno, na hali jest gorąco". To chyba idealnie pasuje do obecnej sytuacji? Praktycznie każdy, kto przyjeżdża do was, nie ma łatwo.[/b]
- Zgadzam się. Choćby w ostatnim meczu kibice pokazali na co ich stać. Praktycznie od początku sezonu mamy komplet publiczności na meczach. Fani dodają nam skrzydeł i zwyczajnie bardzo chce się grać przy takim dopingu.
W czym tkwi fenomen tej drużyny?
- Moim zdaniem w zespołowości. Nie jesteśmy grupą ludzi, którzy tylko spotykają się na treningach, a po nim każdy idzie w swoją stronę. Dobrze rozumiemy się z chłopakami, traktujemy siebie jak mała rodzina. Wszyscy mogą na siebie liczyć. Często dzwonimy do siebie i spotykamy się w sprawach niezwiązanych z koszykówką. To jest klucz do naszych sukcesów.
A obcokrajowcy również tworzą tą jedną "rodzinę"?
- Powiem szczerze, że na początku sezonu zastanawialiśmy się jak będą przebiegać nasze relacje z obcokrajowcami. Jeśli chodzi o osobowość nowych zawodników, to trafiliśmy najlepiej jak mogliśmy. Dobrze się rozumiemy i czujemy, jakbyśmy grali ze sobą kilka lat. Pojawiają się żarty w szatni, czasami się z kogoś pośmiejemy. Nikt jednak nie bierze sobie tego do serca tylko wie, że może na drugą osobę zawsze liczyć.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców
Za nami koniec pierwszej rundy rozgrywek. Gdybym powiedział panu przed sezonem, że w tym momencie Krosno będzie mieć bilans: 10. zwycięstw i 6. porażek, to uznałby mnie pan za wariata?
- Gdybyś tak powiedział to na pewno bym się trochę zdziwił. Odpowiedziałbym jednak, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Po to trenujemy i szlifujemy taktykę, aby wygrywać jak najwięcej meczów. Na pewno wygrywamy też swoją ambicją. Mamy dobry wynik, ale nie poprzestaniemy na tym, tylko dalej chcemy iść do przodu. Najważniejsze jest dla nas utrzymanie, ale powoli możemy stawiać sobie wyższe cele w tym sezonie.
Który mecz najbardziej zapadł panu w pamięci? Był taki, w którym otarliście się o perfekcję?
- Oceniając spotkania patrzymy bardziej przez pryzmat tego, jak gramy w obronie i realizujemy założenia przedmeczowe. Wydaje mi się, że dobrze wypadliśmy w Kutnie, nie daliśmy Polfarmeksowi rozwinąć skrzydeł. Asystent trenera podkreślał, że w tym spotkaniu zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie.
Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Pamiętamy starcie z PGE Turowem Zgorzelec, w którym graliśmy świetnie. Wszyscy wtedy dali od siebie bardzo dużo i dołożyli cegiełkę.
Można powiedzieć, że zwolniliście Dardana Berishe, gdyż po meczu z wami odszedł z klubu.
- Nie znam Dardana osobiście, ale moim zdaniem trochę sam się zwolnił. W ostatnich meczach nie prezentował się na miarę oczekiwań Polfarmeksu, ale jest to sprawa drużyny z Kutna i im zostawiam ocenę tego. Nie chcę się w to mieszać, dla mnie najważniejsze jest teraz Miasto Szkła Krosno. [nextpage]Po kilku latach Dariusz Wyka wrócił do PLK. Jest pan zadowolony ze swojej gry czy oczekuje jeszcze więcej?
- Jeżeli nie zawodzę i wykonuję swoje zdania, to przebywam na parkiecie około 15-20 minut. W tym czasie staram się dać drużynie jak najwięcej, walczę w defensywie i ofensywie. Pamiętajmy, że na mojej pozycji występuje Kareem Maddox, który notuje znakomity sezon. Zaskoczył pewnie internautów, że mimo 3-letniej przerwy w grze, radzi sobie bardzo dobrze.
[b]
W końcu przed sezonem nazywamy był nawet "ogórkiem".[/b]
- Dokładnie. Teraz wychodzi na to, że kompletnie bezpodstawnie. Rywalizuję z nim, ale mam taki charakter, że zawsze najważniejsza jest dla mnie drużyna. Nie patrzę na indywidualne statystyki. Chcę, aby zawsze wygrywał zespół. Taki jest mój cel.
Odpowiada panu taka rola w zespole?
- Myślę, że tak. Jeżeli gram dobrze, to wtedy trener trzyma mnie na boisku trochę dłużej. Dobrze uzupełniamy się z Kareemem i nasza współpraca przynosi efekty.
Zajmujecie obecnie 5. miejsce w lidze. Gdzie w takim razie sięgają wasze marzenia?
- Marzeniem naszego zespołu, w debiutanckim sezonie w PLK są oczywiście play-offy. Na razie się nie "podpalamy" dobrym miejscem i będziemy robili wszystko, aby w drugiej rundzie również wygrywać. Możemy grać jeszcze lepiej.
A zgodzi się pan, że druga runda dla zespołu z Krosna będzie nieco trudniejsza? Inne ekipy nie traktują już was jako beniaminka, tylko raczej drużynę z czołówki.
- Zgodzę się, ale już na początku sezonu, kiedy wygraliśmy kilka meczów, to inne zespoły przestały nas tak traktować. Drużyny w PLK wiedzą, że potrafimy grać w basket i na pewno nas nie lekceważą. Wiadomo, że z zespołami ze ścisłej czołówki gra się bardzo trudno, ale potrafiliśmy pokonać solidne marki: PGE Turów, MKS Dąbrowa Górnicza.
W lutym zagracie w Pucharze Polski. Jest to impreza, na którą Dariusz Wyka już teraz ostrzy sobie zęby?
- Wiadomo, że będą tam wszystkie najlepsze drużyny tego sezonu. Nie czekam na niego jednak w szczególny sposób. Nie ma u nas w klubie wielkiej euforii z tym związanej. Oczywiście jest to dla nas duży sukces, nikt Krosnu tego nie podarował, tylko musieliśmy to wszystko sobie wypracować. Będziemy walczyć z każdym zespołem. Być może ugramy coś więcej, ale teraz nie chcę nic obiecywać.
Taki turniej jest to jednak znakomite okno wystawowe dla wszystkich zawodników. Oczy całej koszykarskiej Polski będą skierowane w lutym na Warszawę.
- Na pewno tak. Wielu ludzi będzie z wielkim zaciekawieniem oglądać ten turniej. Moim zdaniem kibice będą również ciekawi jak zaprezentuje się Miasto Szkła Krosno, gdyż jesteśmy w tym gronie absolutnym debiutantem. Nie jesteśmy wielkim miastem, ale za to z wielkim sercem.
Rozmawiał Jakub Artych