Niedzielny mecz piętnastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki ze Stelmetem BC Zielona Góra był dla Rosy Radom "być albo nie być" w kontekście udziału w turnieju finałowym Pucharu Polski, który w dniach 16-19 lutego odbędzie się w Warszawie. Przed rozpoczęciem spotkania z mistrzami kraju podopieczni Wojciecha Kamińskiego zajmowali ósme miejsce w tabeli.
Porażka 65:66 oraz zwycięstwo King Szczecin z AZS-em Koszalin (76:65) spowodowały, że Rosa wypadła poza czołową "ósemkę", w związku z czym do stolicy pojadą podopieczni Marka Łukomskiego. Radomianie znajdują się obecnie na dziewiątej pozycji z dorobkiem 24 punktów i bilansem 8-8.
W zeszłym sezonie przez całą rundę zasadniczą nie ponieśli tylu przegranych. - Uciekły nam co najmniej dwa mecze, które powinniśmy wygrać, ale tego nie zrobiliśmy - Kamiński nawiązał do dramatycznych pojedynków ze Startem Lublin czy Treflem Sopot.
- Od dłuższego czasu jest niepokój, bo chodzi też o styl, w jakim gramy. Jeżeli chodzi o podróżowanie i granie w Europie, to nie mam zastrzeżeń, bo nie uważam, żeby to było powodem ośmiu porażek w lidze. Największym problemem są kontuzje i czekam na mecz, w którym zagramy w pełni sił i zdrowi, bo jeszcze takiego spotkania nie było - podkreślił trener Rosy.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalna żółta kartka Verrattiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]