Końcówka 2016 roku to bardzo zły czas dla drużyny Los Angeles Clippers. Niegdyś byli w ścisłej czołówce Konferencji Zachodniej, teraz od tego grona zaczęli mocno odstawać. W dużej mierze to wina urazów, które wręcz nawiedziły Hollywood. Kontuzjowani są Blake Griffin oraz J.J. Redick, a w pełni sił nie znajduje się także boiskowy generał, Chris Paul. Mówimy więc o wyłączeniu z gry trzech podstawowych zawodników.
Clippers tym razem nie dotrzymali kroku Houston Rockets. Teksańczycy pokonali ich 140:116, a siódme triple-double w tym sezonie uzbierał James Harden. Brodacz miał 30 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst, znów wprawiając w zachwyt swoich kibiców. Ale goście nie mieli prawa wygrać tego meczu. Jeszcze przed przerwą stracili trenera, Doca Riversa, a parkiet zmuszony był opuścić też nomen omen gracz pierwszej piątki, jego syn Austin.
Piąta porażka z rzędu stała się faktem, okoliczności mogą frustrować tym bardziej.
24-letni Rivers nie trafił dwutaktu, po czym lekko szturchnął sędziego NBA, J.T. Orra. Ten uznał to za naruszenie jego nietykalności i nie zastanawiając się długo, odesłał zawodnika do szatni. To wprawiło koszykarza w furię, krzyczał i wymachiwał rękoma w kierunku arbitra, tłumacząc się później, iż był to tylko niefortunny wypadek. Do szatni musiał odprowadzić go dopiero jeden z pracowników Clippers. Wszystko miało miejsce na półmetku drugiej kwarty.
- Nigdy nie kładę swoich rąk na sędziach. Nigdy nie zrobiłem czegoś podobnego w mojej karierze i było to dla mnie frustrujące, że stało się to jakby za mną. Wiem, że go nie dotknąłem. Był w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i niestety to kosztowało mnie mecz. Moje zejście, to była duża sprawa dla naszego zespołu, w którym wielu zawodników jest przecież kontuzjowanych - mówił Austin.
ZOBACZ WIDEO Michał Jurecki: Nie wiadomo czego się po nas spodziewać (źródło: TVP SA)
Podczas przerwy na żądanie, kiedy Rockets prowadzili 59:35, Doc Rivers podszedł w kierunku sędziów. Ich zdaniem, używał wulgaryzmów i krzyczał, bo nie zgadzał się z tym, w jaki sposób potraktowali jego syna. Podzielił więc on jego los i też został odesłany do szatni. Trener mówił natomiast, iż wziął przerwę, aby zwrócić uwagę na to, co wydarzyło się wcześniej, czyli faul na Marreesie Speightsie. - Nie zapomnijcie dać nam rzutu wolnego - miał mówić. Panowie, nie wiem co robicie - tak miały brzmieć słowa Doca. - To byłoby tyle - komentował 55-latek
Doc Rivers został wyrzucony z parkietu trzeci raz w tym sezonie, a Austin po raz czwarty w karierze.
Houston Rockets - Los Angeles Clippers 140:116 (37:23, 37:34, 34:41, 32:18)
(Harden 30, Harrell 29, Ariza 18 - Felton 26, Jordan 20, Speights 15)
Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!