Dla zespołu z Torunia była to już jedenasta wygrana w rozgrywkach. To jedyny zespół w PLK, który nadal nie zaznał smaku porażki w sezonie 2016/2017. W poniedziałek podopieczni Jacka Winnickiego pokonali AZS Koszalin 79:68.
- Drużynie z Torunia należą się ogromne gratulacje. Zespół robi znakomitą robotę w tym sezonie. To dobrze, że po pewnych perturbacjach zarząd klubu postanowił zaproponować prace trenerowi Winnickiemu, który świetnie się odpłaca za zaufanie. Jest kontynuacja z poprzedniego sezonu. Udało się zatrzymać kilku ważnych zawodników, co przynosi efekty lepsze, niż się pierwotnie spodziewano - chwali drużynę Polskiego Cukru Toruń Piotr Ignatowicz, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
- Jedenaście zwycięstw z rzędu to niespotykana sprawa - mówi z kolei Marcin Nowakowski, rozgrywający koszalińskich akademików.
AZS, mimo że stał na straconej pozycji, postawił twarde warunki faworyzowanemu zespołowi z Torunia. W drugiej kwarcie goście wyszli nawet na sześciopunktowe prowadzenie (35:29). Decydujący dla losów meczu okazał się fragment w trzeciej odsłonie. Wówczas Twarde Pierniki w krótkim odstępie czasu zdobyły 13 punktów bez odpowiedzi ze strony przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
- Gdybyśmy grali ze słabszym przeciwnikiem, to mielibyśmy większe szanse na odniesienie zwycięstwa. Druga połowa była kluczowa, bo Polski Cukier serią 13:0 pokrzyżował nam plany - przyznaje Ignatowicz, który dostrzega sporo pozytywów w grze swojej drużyny.
- Gdy weszliśmy w swój rytm, to nasza gra mogła się podobać. Zagraliśmy bardzo dobrą drugą kwartę. Ostatnia część meczu również nie wyglądała najgorzej. Myślę, że w kolejnych meczach będziemy prezentować się jeszcze lepiej - podkreśla szkoleniowiec AZS-u.
Koszalinianie po świętach Bożego Narodzenia na własnym parkiecie zmierzą się z Treflem Sopot (28.12, 19:00). Akademicy chcą sięgnąć po zwycięstwo i "odjechać" drużynom z dołu tabeli.