Michał Borówka: Obyśmy dobrze przepracowali okres przed drugą rundą sezonu

AZS AGH Kraków natrafił podczas minionej kolejki na bardzo trudną przeszkodę. Będąca w wysokiej formie Legia Warszawa narzuciła swoje warunki i pod Wawelem odniosła efektowne zwycięstwo 84:53. Beniaminkowi pozostaje wyciągnąć cenną lekcję.

Było wiadomo, że za faworyta uchodzi stołeczny klub, który plasuje się na podium ligowej tabeli i głośno mówi o awansie do ekstraklasy. Krakowianie jednak u siebie potrafią zaskakiwać, zatem liczono, że uda się realnie zagrozić wyżej notowanemu rywalowi.

Niemniej podopieczni Piotra Bakuna nie zamierzali prowadzić wyrównanej rywalizacji. Już po paru minutach prowadzili 11:2, pokazując, że tego wieczoru nikt im nie zagrozi. Gospodarze oczywiście próbowali powalczyć o korzystny rezultat. Odważne akcje przeprowadzał Marek Szumełda-Krzycki, wspierali go m in. Bartosz Wróbel i Bartłomiej Podworski, tyle że na Tomasza Andrzejewskiego i spółkę to nie wystarczyło.

- Dało się zauważyć przede wszystkim napór na piłkę przez rozgrywających i skrzydłowych. Efektem tego robiliśmy dużo strat, a przeciwnik kontrował i zdobywał punkty. Na porażce zaważyła też wysoka skuteczność, aczkolwiek pamiętajmy, że graliśmy z naprawdę klasowym zespołem. Dodatkowo w początkowych fazach meczów szwankowała nasza obrona, rywale łatwo nas mijali, tworzyli sobie pozycje - ocenia zawodnik AZS AGH, Michał Borówka.

Podczas drugiej połowy dystans dzielący obie ekipy powiększył się. Debiutant w pierwszoligowym towarzystwie musi poszukać szans przy okazji innych spotkań, a wiadomo, że wygrywać potrafi. Legia zaś, dysponująca szeroką kadrą, forsowała szybkie tempo niemal przez 40 minut. Niektórzy koszykarze, jak Łukasz Pacocha, trafiali na finiszu nawet z okolic 9. metra. - Warszawianie pokazali świetną koszykówkę. Można śmiało uczyć się zachowań, które dla nich są naturalne, a nam pozostaje je przyswajać. To zawodnicy, którzy na pierwszej lidze zjedli zęby. Oprócz tego wrażenie robi sama mądrość boiskowa - podkreśla Borówka.

Drużyna dowodzona przez trenera Wojciecha Bychawskiego teraz powoli zaczyna myśleć o świętach, aczkolwiek długo nie zamierza próżnować. Stale będzie odbywać treningi i szlifować umiejętności pod kątem rundy rewanżowej, kiedy zdecydowaną większość pojedynków stoczy we własnej hali, gdzie wkrótce zostanie zamontowany parkiet. - Wypada życzyć spokoju, zdrowia i żebyśmy przepracowali dobrze ten okres. Będziemy mieć 3-4 tygodnie przerwy, więc pod względem koszykarskim oraz kondycyjnym trzeba się dobrze przygotować. Obyśmy nie zatracili naszej waleczności - kończy skrzydłowy.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy

Źródło artykułu: