Faworyt tego meczu mógł być tylko jeden. Koszykarska Legia Warszawa rywalizowała z ostatnią w tabeli Nysą Kłodzko, która w tym sezonie odniosła jedno zwycięstwo w lidze. Początek meczu idealnie wpasował się w przedmeczową retorykę.
Podopieczni trenera Piotra Bakuna zaczęli najlepiej jak mogli. Przyjezdni potrzebowali tylko kilka minut, aby wyjść na prowadzenie 19:2. Skuteczna defensywa Legii powodowała, że w grze Nysy zapanował wielki chaos. To skutkowało licznymi stratami, z których skrzętnie korzystali goście z Warszawy. Nie do zatrzymania był środkowy Mateusz Jarmakowicz, który w samej pierwszej kwarcie zdobył 11 punktów.
Początek meczu musiał ustawić przebieg kolejnych minut. Co prawda w drugiej kwarcie pojedynek się wyrównał, jednak drużyna ze stolicy cały czas posiadała bezpieczną przewagę. Na dodatek dobra passa podopiecznych Radosława Hyżego nie trwała długo, gdyż po zmianie stron dominowała ponownie Legia.
Koszykarze ze stolicy nie mieli najlepszego dnia w rzutach z dystansu. Przyjezdni świetnie jednak radzili sobie w innych elementach, na dodatek byli praktycznie bezbłędni na linii rzutów osobistych. Oprócz wspomnianego wcześniej Jarmakowicza, warto pochwalić również Łukasza Wilczka, Grzegorza Kukiełkę czy Michała Aleksandrowicza. W szeregach gospodarzy tradycyjnie wyróżniali się: Aleksander Leńczuk czy Marcin Bluma, jednak dwójka z Kłodzka nie miała wielkiego wsparcia ze strony kolegów.
Legia Warszawa ewidentnie złapała wiatr w żagle. Koszykarze Piotra Bakuna odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu i na dobre zadomowili się w czołówce I ligi. Goście z Kłodzka natomiast muszą szukać swoich szans z zespołami z dolnych rejonów tabeli.
Zetkama Doral Nysa Kłodzko - Legia Warszawa 69:87 (16:27, 20:20, 18:15, 15:25)
Zetkama Doral Nysa: Kasiński 14, Wojciechowski 13, Bluma 12, Sanny 11, Leńczuk 10, Weiss 7, Kliniewski 2, Muskała 0.
Legia: Jarmakowicz 20, Aleksandrowicz 12, Kukiełka 10, Pacocha 10, Andrzejewski 9, Łukasz Wilczek 9, Marcel Wilczek 9, Linowski 6, Sulima 2.
[multitable table=776 timetable=493]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Prijović: Możemy pokonać każdego