Zespół AZS-u Koszalin w spotkaniu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski (60:65) musiał sobie radzić bez Piotra Stelmacha i Igora Wadowskiego. Ten pierwszy miał drobny problem z nogą, z kolei młody, polski rozgrywający przechodził zatrucie pokarmowe.
Brak tych koszykarz był mocno odczuwalny w grze koszalińskich akademików. Koszykarze Piotra Ignatowicza przez cały mecz prowadzili wyrównaną walkę ze "Stalówką", ale w końcówce zabrakło im sił. Drugą połowę koszalinianie przegrali 27:38. Wąska rotacja dała się mocno we znaki.
Stelmach i Wadowski są już gotowi do gry. W tygodniu wrócili do zajęć i nic nie stoi na przeszkodzie, by wystąpili w sobotnim spotkaniu z Rosą Radom. - Ich powrót to bardzo dobra wiadomość. Nasza rotacja będzie znacznie szersza, co nam pomoże - przyznaje szkoleniowiec AZS-u.
Koszalinianie po cichu liczą na sprawienie sensacji. W takich kategoriach należałoby traktować ich ewentualne zwycięstwo w starciu z wicemistrzem Polski. Ignatowicz zdaje sobie sprawę, że jego graczy czeka piekielnie trudne zadanie.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca
- Rosa Radom to klasowy zespół, który zawsze gra na wysokim poziomie. W lidze przydarzyła im się jedna wpadka - porażka w Starogardzie Gdańskim. Radomianie grają agresywnie w obronie i dość szybko przechodzą do kontrataku. To ich główna broń. Mają sporo strzelców. Kiedy złapią rytm, to jest ich trudno powstrzymać - zauważa Ignatowicz.
Jak w takim razie zaskoczyć Rosę? Gdzie AZS może poszukać swoich szans? - Myślę, że naszym atutem może być dobre przygotowanie do meczu. Rosa gra na dużej intensywności. Ostatni mecz grali we wtorek w Grecji. Podróże nieco męczą, ale nie szukałbym w tym naszych atutów. My musimy wyjść i walczyć z całych sił - odpowiada trener koszalińskich Akademików.
Pewnie będzie mówił że vice-mistrz, że pogoda, że nie było blamażu jak z Anwilem itd...
Stelmach po kontuzji pewnie za dużo nie po Czytaj całość