W składzie Rosy Radom na niedzielny mecz z Polfarmeksem (72:52) w Polskiej Lidze Koszykówki znalazł się Tyrone Brazelton. Ku wielkiemu zdziwieniu kibiców i dziennikarzy, Amerykanin nie pojawił się na parkiecie hali MOSiR nawet na minutę. Początkowo wszyscy myśleli, że był to celowy zabieg Wojciecha Kamińskiego, spowodowany chęcią oszczędzania sił rozgrywającego przed wtorkowym spotkaniem w Basketball Champions League. Jak się później okazało, na porannym treningu przed pojedynkiem z zespołem z Kutna zawodnik zgłosił uraz.
Miał przejść badania od razu po zakończeniu meczu z Polfarmeksem, ale doszło do nich dopiero w poniedziałkowe popołudnie. Nie pojechał więc do Salonik na starcie z miejscowym PAOK-iem w ósmej kolejce Ligi Mistrzów. Jego brak był bardzo odczuwalny. Rosa przegrała 66:85.
Według pierwszych doniesień płynących z klubu, Brazelton miał powrócić do składu na najbliższe spotkanie, z AZS-em Koszalin. Tak się jednak nie stanie.
"Nasze przypuszczenia o powrocie Tyrone'a nie znalazły potwierdzenia. Właśnie otrzymaliśmy szczegółowe wyniki badań. Niestety, naszego podstawowego rozgrywającego czeka przymusowa, dłuższa przerwa od grania. Tyrone ma pękniętą czwartą i piątą kość śródstopia" - czytamy w komunikacie opublikowanym w środowe popołudnie na oficjalnym fanpage'u Rosy.
Więcej odpowiedzi na temat możliwego powrotu Amerykanina do gry dadzą dodatkowe, czwartkowe badania.
Przypomnijmy, iż nie jest on pierwszym kontuzjowanym zawodnikiem wicemistrzów Polski w bieżącym sezonie. Od początku rozgrywek nie występuje Daniel Szymkiewicz. Pod koniec października w meczu rezerw urazu nabawił się Damian Jeszke, który do dzisiaj nie wrócił do rotacji.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]